Niektóre okładki mają w sobie coś
takiego, co sprawia, że ciężko odwrócić wzrok, gdy się na nie spojrzy. Mają w
sobie coś magnetycznego, niemal hipnotyzującego. Tak właśnie jest w przypadku Dziewczynki z atramentu i gwiazd.
Okładka tej książki, po za tym, że wizualnie i symbolicznie jest genialna,
idealnie też współgra z wnętrzem powieści i jej treścią, która tę magię obrazu
przekłada na historię pełną przygód i niesamowitego klimatu.
Isabella ma trzynaście lat i
niedawno straciła swoją Ma. Razem z Ta – genialnym kartografem, mieszkają na
wyspie Moya, na której władzę absolutną przejął Gubernator. Zainspirowana legendą o Arince,
Isabella, będzie musiała stawić czoła nie tylko swoim lękom, ale też odkryć
mroczne tajemnice wyspy i uratować miejsce, które kocha.
Kiran Millwood Hargrave w swojej
książce stworzyła niesamowity klimat. Czyta się ją niemal jak baśń, chociaż
niektóre jej elementy przypominają mi współczesne powieści dystopijne. To opowieść o przyjaźni, która
potrafi przetrwać wbrew wszystkiemu, o marzeniach, które warto spełniać nie
oglądając się na konsekwencje. Dziewczynka
z atramentu i gwiazd ma w sobie sporo magii, ale też inspiracji dla
współczesnych dziewcząt, by zawsze podążały za głosem swojego serca.
MOJA OCENA: 8/10
WYDAWNICTWO: Wydawnictwo Literackie
DATA WYDANIA: 3 kwietnia 2019r.
LICZBA
STRON: 270
TYTUŁ
ORYGINALNY: The Girl of
Ink and Stars
Pozdrawiam
Kasia J.
Recenzja brzmi naprawdę zachęcająco, ale to nie do końca moje klimaty. 😊
OdpowiedzUsuńZ jednej strony zauroczyła mnie okładka i zaciekawił opis, ale z drugiej wiem, że to nie do końca moje klimaty, więc nie wiem czy by mi się spodobała. Ale znając siebie pewnie kiedyś po nią sięgnę.
OdpowiedzUsuńFaktycznie okładka ciekawa i przyciąga wzrok, niestety powoli wyrastam z młodzieżówek...choć ta magia ciągle kusi :P
OdpowiedzUsuńpozdrawiam