Współpraca recenzencka

poniedziałek, 25 stycznia 2021

OSTATNI, Maja Lunde

 

Maja Lunde ma niesamowitą zdolność przedstawiania wykreowanego przez siebie świata w ogromnie realny sposób. Pozornie postapokaliptyczny krajobraz nabiera prawdopodobnych kształtów i urzeczywistnia się na naszych oczach. To samo dzieje się w Ostatnim – powieści, która obrazuje najgorsze koszmary naszej cywilizacji, przeraża fabułą, która jest tak prawdopodobna do spełnienia.

Ostatni, to powieść skonstruowana w znany dla fanów Mai Lunde sposób. Autorka przedstawia nam trzy plany czasowe i fabułę skupioną wokół jednego motywu, którym w tym przypadku jest wymierający gatunek dzikich koni. Przenosi nas do 1882 roku, kiedy to do Mongolii wyrusza wyprawa mająca na celu schwytanie legendarnego gatunku koni – konia Przewalskiego. W 1992 roku poznajemy Karin, która całe swoje życie poświęciła sprawie ratowania tych właśnie koni. Chce zwrócić im wolność i w ich naturalnym środowisku odbudować populację tych zwierząt. Czy jest jeszcze na to szansa? Najbardziej niepokojący wątek rozgrywa się w przyszłości – 2064 roku. Europa zmaga się ze skutkami katastrofy ekologicznej, pogoda szaleje, a ludzie trzymają się życia już ostatkiem sił. Eva, wraz z córką prowadzi podupadłe gospodarstwo, w którym z wielką zawziętością broni ostatniej pary dzikich koni. Choć wszyscy dookoła wyruszają w drogę na północ, ona jest zdecydowana pozostać i chronić nadal swoje zwierzęta. Czy tajemnicza młoda kobieta, która odwiedza gospodarstwo sprawi, że Eva spojrzy inaczej na niektóre sprawy?


Książka Mai Lunde jest niezwykle niepokojącą lekturą. Pokazuje jak wiele zależy od nas – ludzi i w jaką stronę zmierza nasza cywilizacja. I nie jest to optymistyczny obraz… Przeraża swoją realnością, daje do myślenia, uwiera, pewne rzeczy przekazując nie wprost. Ostatni, to powieść totalna, tak bardzo wypełniona treścią, a jednak prosta w odbiorze. Spotykamy w niej motywy i postacie znane z poprzedniej części tetralogii, co świetnie spina całość i dodaje głębi. Jestem ogromnie ciekawa, co autorka zaproponuje w następnym tomie cyklu.

MOJA OCENA: 9 /10


WYDAWNICTWO: Wydawnictwo Literackie

DATA  WYDANIA: 13 stycznia 2021r.

LICZBA STRON: 622

TYTUŁ ORYGINALNY: Przewalskis hest

TŁUMACZENIE: Mateusz Topa

 

 

Pozdrawiam

Kasia

czwartek, 14 stycznia 2021

TINY PRETTY THINGS, Sona Charaipotra, Dhonielle Clayton

 

Chociaż od dawna już nie jestem nastolatką nadal uwielbiam książki i filmy rozgrywające się w naturalnym środowisku młodych ludzi – szkole. Fascynuje mnie odkrywanie ich tajemnic, wygrzebywanie z przeszłości ich grzeszków i obserwowanie jak pod wpływem wydarzeń zmienia się ich charakter. Szkoła baletowa, w której dzieje się akcja Tiny Pretty Things, nadaje się do tego idealnie. Połączenie pasji, ogromnego zaangażowania w bycie najlepszym i zwykłych, nastoletnich problemów, wyszło autorkom znakomicie.

Gigi, Bette i June, to jedne z najlepszych uczennic szkoły baletowej w Nowym Jorku. Każda z nich marzy o karierze baletnicy, ale realizują ten plan w zupełnie inny sposób. Każda z nich chce być najlepsza, więc stanowią dla siebie naturalnych wrogów. Bette wydaje się wręcz idealną baletnicą – jest piękna, utalentowana i ma cudownego chłopaka, jednak jej charakter pozostawia wiele do życzenia. June, zmaga się z kompleksem pół-koreanki, która tak naprawdę nigdzie nie pasuje. Gigi, chociaż jest nowa w szkole, bardzo szybko zaskarbia sobie sympatię rówieśników i uznanie kadry nauczycielskiej. Jednak znajdzie się też ktoś, kto za wszelką cenę, będzie starał się ją usunąć i pozbyć się konkurencji...

 

Autorkom naprawdę świetnie udało się uchwycić klimat szkoły baletowej. Mamy możliwość niemal wejść do jej środka, uczestniczyć w wyczerpujących próbach, przemykać nocą po jej ciemnych korytarzach i oglądać zapierające dech w piersiach występy baletu. To wszystko jest plastyczne, niezwykle dynamiczne, chociaż nie pozbawione refleksji. Książka porusza wiele poważnych tematów, takich jak np. rasizm, znęcanie się psychiczne, molestowanie seksualne, czy zaburzenia odżywiania. To wszystko jest nam podane jednak niemal naturalnie, bez zbędnego moralizatorstwa, a z dużą dawką emocji.

Jestem naprawdę zdziwiona, jak wielkie wrażenie zrobiła na mnie ta książka. Wydaje się niepozorna, typowo rozrywkowa, a skrywa w sobie naprawdę wartościowy przekaz. Cieszę się, że mogę jeszcze powrócić do świata Tiny Pretty Things za sprawą serialu, który został nakręcony na podstawie książki. Silne charaktery, piękne sceny baletowe i skomplikowane intrygi idealnie nadają się do zaprezentowania w ekranizacji.

MOJA OCENA: 9 /10


WYDAWNICTWO: YA!

DATA  WYDANIA:  9 grudnia 2020r.

LICZBA STRON: 448

TŁUMACZENIE: Matylda Biernacka

 

 

Pozdrawiam

Kasia

środa, 6 stycznia 2021

WILLA, DZIEWCZYNA Z LASU, Robert Beatty

 

Jeszcze kilka lat temu książki potrafiły sprawić, że pochłonięta lekturą czytałam całą noc, że nie mogłam spać z emocji, jakich mi dostarczały. Z biegiem czasu, chyba jednak, trochę się uodporniłam, a wokół mnie wytworzyła się pewnego rodzaju skorupa, która owszem, przepuszczała emocje, ale już w mniej ekspresyjnej formie. I nagle, z tego czytelniczego letargu wyrwał mnie Robert Beatty! To było jak uderzenie literackiego pioruna. W ogóle nie spodziewałam się po tej książce aż takich wrażeń, tylu skrajnych uczuć i takiego zaangażowania w fabułę z mojej strony. Ta w sumie niepozorna książka, skierowana do młodszej młodzieży, poruszyła mnie do głębi.

Willa, główna bohaterka książki, należy do klanu Feiran – istot, które od wieków zamieszkują lasy porastające zbocza Wielkich Gór Mglistych. Kiedyś potrafili żyć w zgodzie z naturą, dosłownie stapiać się z jej elementami, rozmawiać z drzewami i zwierzętami. Jednak teraz tę umiejętność posiada już tylko Willa i jej babcia – nauczycielka i opiekunka dziewczyny. Przywódca Feiran uważa, że klan musi iść z duchem czasu i chce nauczyć się zasad ludzkiego świata. Chce posiąść ich bogactwa, wmawiając swoim poddanym, ze „śwatłoluby”, jak mówią o ludziach, są źli, pazerni i pragną ich śmierci. Wysyła młodych członków klanu, by kradli wśród ludzkich domostw i przynosili mu łupy. Na jednej z takich wypraw Willa zostaje ranna… Jednak, ku zdumieniu dziewczyny, człowiek, który do niej strzelał, chce jej pomóc. To jedno spojrzenie w oczy staje się kamykiem, który uwalnia lawinę wydarzeń…


Robert Beatty ma niesamowitą zdolność malowania słowem. Kreśli nie tylko bujny, przesycony odcieniami zieleni krajobraz, ale też całą paletę emocji. Skonstruował powieść, która przyspiesza w odpowiednich momentach, a kiedy trzeba zwalnia, dając chwilę na odpoczynek i zadumę. Postać Willi, to niezwykle barwna, złożona istota, która ma cechy zarówno ludzkie, jak i te nadprzyrodzone. Obserwujemy jej przemianę, dojrzewanie do samoświadomości, odkrywanie świata i nowych możliwości.  Choć fabuła książki trwa zaledwie kilka dni, na początku poznajemy Willę, jako dziewczynkę, a rozstajemy się z nią, gdy jest już bardziej świadomą siebie i reguł w świecie jaki ją otacza dziewczyną, dorastającą młodą kobietą.

Willa, dziewczyna z lasu, to przepiękna, utrzymana w bajkowym klimacie opowieść o miłości. Chociaż nie znajdziecie tu wątków romantycznych, to właśnie miłość, rodzina i oddanie napędzają wir wydarzeń. Natura, pierwotna magia i zjednoczenie z przyrodą, pulsują dziką energią na każdej stronie. Robert Beatty dosłownie roztrzaskał mi serce. Jestem zachwycona światem, który stworzył, postaciami, a przede wszystkim emocjami, które we mnie wywołał. Związek Willi z przyrodą jest niemal namacalny, jej ból odczuwałam niczym własny, a pragnienie domu, bezpiecznej przystani sprawiło, że chociaż była istotą fantastyczną, była też jak najbardziej ludzka.

MOJA OCENA: 100 /10


WYDAWNICTWO: Wydawnictwo Literackie

DATA  WYDANIA: 10 lutego 2021r.

LICZBA STRON: 390

TYTUŁ ORYGINALNY: Willa of the Wood

TŁUMACZENIE: Łukasz Małecki

 

 

Pozdrawiam

Kasia

sobota, 2 stycznia 2021

NIESPOKOJNE NIEBO, Charlotte Link - przedpremierowo :)

 

Trzeci tom trylogii jest zwykle pożegnaniem. Rozwiązują się wszystkie wątki, bohaterowie, których dojrzewanie i przemiany obserwujemy we wcześniejszych częściach są już starszymi ludźmi po przejściach. Robi się nostalgicznie i trochę smutno, bo to przecież już ostatnie spotkanie z tymi postaciami, ostatnie wycieczki do ich barwnego życia. Zawsze obawiam się, jak autor rozwiąże całą historię, czy pozostawi sobie małą niedomkniętą furtkę, czy zatrzaśnie już całkiem drzwi do wykreowanego świata. Charlott Link zrobiła to według mnie perfekcyjnie – zamknęła to, co domagało się domknięcia, jednocześnie rzucając światło na losy kolejnych pokoleń.

W Niespokojnym niebie obserwujemy losy kobiet z rodziny Dombergów na przełomie lat 70 i 80-tych XX wieku. Felicja jest już bardzo starą kobietą i powoli, choć niechętnie oddaje stery młodszym. Na swoją następczynię wybiera wnuczkę Alexandrę, która w wielu kwestiach bardzo przypomina ją samą. Ma w sobie dumę i niezależność Felicji, cechy, które pomagają w interesach, ale niekoniecznie w relacjach z mężczyznami.

Charlotte Link, w tym tomie, ale i w całej trylogii, znakomicie zbalansowała losy bohaterów i tło historyczne. Jesteśmy świadkami ważnych społecznych i politycznych przemian w Niemczech i na świecie, ale one nie przytłaczają fabuły. Są jedynie tłem, elementem życia bohaterów, który niejednokrotnie ma na nie znaczący wpływ. Na uwagę zasługuje również kreacja bohaterów, szczególnie tych damskich postaci. Są one pełne życia i sprzeczności, nie są kryształowe i popełniają błędy. Żadna z kobiet rodziny Dombergów nie jest idealna, ale razem tworzą coś niezwykłego. Mogą się kłócić, mieć inne zdanie na dany temat, ale w razie potrzeby potrafią się zjednoczyć i wspierać nawzajem. Są niczym samotne wyspy na świecie, ale w przypadku sztormu tworzą jeden, stały ląd. 

 

Charlotte Link stworzyła przepiękną, wielowątkową epicką historię o rodzinie, której siła pozwala przetrwać jej członkom. Choć łamią ją szalejące wojny, krachy giełdowe, czy przemiany społeczne, to właśnie rodzina potrafi obronić się swoją trwałością. Niesamowity wachlarz postaci, charakterów na tle historyczno-społecznych przemian sprawia, że trylogia Charlotte Link staje się niezapomnianą lekturą, którą przeżywa się całym sercem, kibicuje bohaterom i z zapartym tchem obserwuje ich losy.

MOJA OCENA: 10 /10


WYDAWNICTWO: Znak Horyzont

DATA  WYDANIA: 27 stycznia 2021r.

LICZBA STRON: 592

TOM: 3

TYTUŁ ORYGINALNY: Sturmzeit. Die Stunde der Erben

TŁUMACZENIE: Anna Makowiecka-Siudut

 

recenzja tomu I

recenzja tomu II

 

Pozdrawiam

Kasia