Współpraca recenzencka

środa, 27 czerwca 2018

CZAS ZEMSTY, Marek Przybyłowicz



Jeśli mnie już trochę znacie, to pewnie zauważyliście, że lubię książki z historią w tle. Zazwyczaj są to jednak sagi rodzinne lub reportaże czy literatura popularnonaukowa. Ale thriller historyczny? O czymś takim wcześniej nawet nie słyszałam, więc Czas zemsty zaintrygował mnie już od samego początku. A gdy zaczęłam czytać to… dosłownie zakochałam się w tej książce. :) 

Marek Przybyłowicz przenosi nas do roku 1942, kiedy to w Londynie, w sztabie Naczelnego Wodza zapada decyzja o tajnej misji na terenie Auschwitz. Do tego zadania zostaje wyznaczony major Kotowicz, cichociemny, który przed wojną miał dostęp do bunkra marszałka Rydza-Śmigłego wybudowanego właśnie w Oświęcimiu. Kotowicz rozpoczyna niezwykle niebezpieczną grę z okupantem, przenika do obozu i jest świadkiem takich okrucieństw jakich ludzkość jeszcze nie widziała. Jego walka ma też jednak pobudki czysto prywatne…

 
Wierzcie mi lub nie, ale totalnie oszalałam na punkcie tej książki. To świetnie napisany kawał dobrej literatury sensacyjnej, z genialnym i wiarygodnym tłem historycznym. Z zapartym tchem obserwowałam losy majora Kotowicza, bo akcja nie zwalnia nawet na chwilę. Marek Przybyłowicz stworzył bohatera, który bardzo mocno zapada w pamięć, jest szlachetny, ale zraniony do granic, więc pragnienie zemsty miesza się w nim z poczuciem przyzwoitości i rozsądkiem. Nie mamy tu do czynienia z romansem, ale miłość i przywiązanie jest cały czas obecne w tle. Postacie realne świetnie współgrają z tymi wykreowanymi przez autora i aż trudno uwierzyć, że to wszystko nie wydarzyło się naprawdę. 

Czas zemsty, to przepiękna historia o przewrotności ludzkiego losu, o wojnie, która na swej drodze niszczy dosłownie wszystko, o mądrych ludziach o dobrych sercach, którzy nie ugną się przed niczym. Marek Przybyłowicz nie ocenia nikogo, nie stygmatyzuje, pokazuje zarówno dobrych Niemców, jaki bezduszne gestapowskie potwory. Wiele ze scen wgryza się w pamięć i mrozi krew w żyłach. Czas zemsty, to obowiązkowa lektura dla miłośników seriali w stylu Czasu honoru i wszelkiego rodzaju wojennych klimatów.  Jestem pewna, że będziecie zachwyceni tak mocno, jak ja. :)

MOJA OCENA:  10/10

WYDAWNICTWO:  Akurat/Muza
DATA  WYDANIA: 16 maja 2018r.
LICZBA STRON: 384

Pozdrawiam
Kasia J.

sobota, 23 czerwca 2018

PROMYK SŁOŃCA, Katarzyna Michalak



Sięgając po książki Katarzyny Michalak mniej więcej wiem, czego się spodziewać. Liczę na optymistyczną, pełną ciepła opowieść, ale też niepozbawioną dramatycznych wydarzeń i bolesnych zwrotów akcji. Tym razem jednak byłam naprawdę zaskoczona…

Wydaje się, że w Sennej, trójce przyjaciół wreszcie wszystko zaczyna się układać. Jednak spokój jest tylko pozorny i krótkotrwały, bo nad głowy Nataniela, Marty i Mateusza nadciągają czarne chmury. Ich jedynym szczęściem i radością jest mała, porzucona dziewczynka, która w ich życie wprowadza mnóstwo uśmiechu i ciepła. A reszta świata zaczyna się jednak chwiać w posadach. 

Tym, co najbardziej zaskoczyło mnie w Promyku słońca, to ból i gorycz, jaka z niego promieniuje. Nie zrozumcie mnie źle, to wcale nie jest wada tej książki. Nie jest ona po prostu tak słodko-różowa i optymistyczna, jest bardzo gorzka. Mimo, że bohaterów spotykają dobre rzeczy, tak naprawdę nic się nie układa, ciągłe komplikacje tylko dodają im trosk. Moje odczucia, co do tej książki, mogą też wynikać z nietypowej, jak na Katarzynę Michalak kreacji kobiecych postaci. Musimy się nieźle naczekać, by spotkać tu taką typową sympatyczną, niemal bez wad bohaterkę. Każda z nich ma bowiem sporo na sumieniu i dominują tutaj te niemal opętane złem. 


Wszystko to składa się na powieść, która niezwykle wciąga czytelnika, pozostawia go jednak z pewnego rodzaju niedosytem, ale też niepokojem, że dobro może jednak nie zawsze zwyciężyć. Całe szczęście jest jeszcze trzecia część tej serii, która mam nadzieję ukoi moje zbolałe i zdruzgotane serce, po tym ekstremalnym zakończeniu Promyka słońca.

MOJA OCENA:  7/10

WYDAWNICTWO:  Znak Literanova
DATA  WYDANIA: 19 lutego 2018r.
TOM: 2
LICZBA STRON: 320

Pozdrawiam
Kasia J.

wtorek, 19 czerwca 2018

CUDOWNA WYSPA DZIADKA / MÓJ WIELORYB, Benji Davies



Książki dla dzieci powinny dopełniać ilustracje i tak właśnie jest w przypadku tych autorstwa Benji Davisa. Oczarowują już od pierwszej chwili kunsztem wykonania, ale przede wszystkim cudownymi ilustracjami, które stanowią nierozerwalną, integralną część z tekstem. 

Mój wieloryb, to opowieść o chłopcu mieszkającym wraz z ojcem nad brzegiem morza, który na plaży spotyka małego wieloryba. Spragniony towarzystwa Noi zaprzyjaźnia się z morskim zwierzątkiem  i postanawia umieścić go w wannie. W Cudownej wyspie dziadka poznajemy Syda,  który spędza ze swoim dziadkiem cudowne chwile. Jednak nadchodzi czas rozstania, z którym chłopiec będzie musiał się zmierzyć. 


Obie książki zachwycą nie tylko małego czytelnika. Angażują w czytanie nie tylko dziecko, ale również dorosłego, gdyż tekst w nich zawarty jest jedynie częścią opowieści. Równie istotne są przepiękne  ilustracje, które dopełniają całość, uzupełniają historie. Są pełne szczegółów, które dziecko może odkrywać. Oprócz estetyki i piękna tej wizualnej strony książek, zachwycają one też głębią przekazu. Te z pozoru proste, kilkuzdaniowe historie uczą dzieci jak radzić sobie z trudnymi życiowo sprawami. Brak przyjaciół, rozstania z nimi, odchodzenie najbliższych - to czasami może przerosnąć najmłodszych, a te książeczki w nienachlany, niemal intuicyjny sposób dają im wskazówki, jak takie sytuacje oswoić. Mądre i pięknie wykonane – takie właśnie powinny być wszystkie lektury dla dzieci. :) 


MOJA OCENA:  10/10

WYDAWNICTWO:  Znak Emotikon
ROK  WYDANIA: 6 czerwca 2018r.


Pozdrawiam
Kasia J.


sobota, 16 czerwca 2018

BŁĘKIT, Maja Lunde



Niektóre książki dość łatwo ocenić, poczuć już od początku, że to będzie coś wybitnego. Są też takie, które na starcie sprawiają nieco słabe wrażenie, by cały wachlarz swojego piękna rozwinąć na końcu. A z Błękitem jest jeszcze inaczej… Mam wrażenie, że do tej pory jeszcze nigdy nie czytałam czegoś takiego. Książka Mai Lunde zafascynowała mnie już od pierwszych stron, poczułam świetny klimat, ciekawą tematykę. Jednak później moja euforia nieco opadła, straciłam orientację i nie za bardzo wiedziałam, w którą stronę przesunie się akcja. Finał jednak mnie totalnie zmiażdżył i mimo tego, że skończyłam czytać tę książkę, nie mogę przestać o niej myśleć. 

Akcja Błękitu prowadzona jest dwutorowo. Poznajemy Signe, która wraca w rodzinne strony, by ratować drogocenny lodowiec. Wyrusza na swojej łodzi w podróż, której finał okaże się zaskakujący nie tylko dla niej. David jest uchodźcą klimatycznym, żyjącym w 2041r., czyli w niedalekiej przyszłości. Razem z córeczką ucieka przed suszą i pożarem. W opuszczonej wiosce odnajdują porzuconą łódź, ale wokół jest tylko wysuszony słońcem pył, a brak wody doskwiera coraz bardziej. Losy bohaterów splatają się w zaskakujący sposób, a finał stawia przed czytelnikiem mnóstwo pytań. 


Pierwsze co przychodzi na myśl, po przeczytaniu książki Mai Lunde, to oczywiście problemy klimatyczne, to jak przekładają się na życie ludności, na jakość ich istnienia. To niesamowite, jak krótkowzroczni jesteśmy, nie zauważamy, że decyzje podjęte dziś mają wpływ na losy pokoleń. Nie doceniamy świeżej wody w kranie, dopóki jej nie zabraknie. W Błękicie dramat ludzkości stał się tłem dla osobistych dramatów bohaterów. Signe walczy nie tylko o lodowiec, ale o własne przekonania, które w młodości stały się przyczyną jej tragedii. Oprócz nich, nie zostało jej nic i to właśnie one stały się motorem w jej życiu. David zmaga się ze swoim ojcostwem, w obliczu tragedii musi stać się opoką dla swojej córki, a nadal czuje się zagubionym w świecie chłopcem. Obie te postacie są wykreowane świetnie, są bardzo złożone i choć nie da się ich polubić tak od razu, bezrefleksyjnie, wzbudzają moją sympatię. 

Maja Lunde Błękitem totalnie namieszała mi w głowie. Mam ochotę z każdym dyskutować na temat tej książki, wymieniać opinie, bo wiem, że są bardzo różne. Teraz nie pozostało mi już nic innego, jak tylko nadrobić poprzednią książkę autorki i czekać na kolejne w tej serii. 

MOJA OCENA:  8/10

WYDAWNICTWO:  Wydawnictwo Literackie
DATA  WYDANIA: 6 czerwca 2018r.
LICZBA STRON: 429

Pozdrawiam
Kasia J.