A może by tak uciec przed całym
tym świątecznym zgiełkiem, zakupami i sprzątaniem? Zaszyć się gdzieś na końcu
świata, na małej tropikalnej wyspie albo w miasteczku o cudownym klimacie
gdzieś w Alabamie? Fannie
Flagg sprawiła, że takie właśnie myśli przyszły mi do głowy. ;) Klimat miejsca
o którym pisze przyciąga jak magnes – południowoamerykańskie miasteczko,
zagubione gdzieś wśród zakrętów rzeki, gdzie kwiaty kwitną okrągły rok, a
wszyscy mieszkańcy doskonale się znają i wspierają nawzajem. To brzmi jak
bajka, prawda? ;)
Po druzgocącej diagnozie Oswald
T. Campbell, zgodnie z zaleceniami lekarza, postanawia zmienić klimat na
łagodniejszy. Trafia do Lost River – małego, sennego miasteczka w Alabamie,
które przed laty znane było ze swoich uzdrowiskowych właściwości. Starszy pan bardzo szybko zostaje
zaakceptowany przez małą społeczność i włączony w życie miasteczka. Mieszkańcy
Lost River są ze sobą niezwykle zżyci, ale jeszcze bardziej jednoczy ich sprawa
małego, czerwonego ptaszka i potrzebującej pomocy dziewczynki. Bożonarodzeniowe
cuda sprawią, że nie tylko ona zostanie obdarowana, a miłość, przyjaźń i
oddanie zatriumfują.
Fannie Flagg przeniosła mnie do
świata pełnego ciepła, życzliwości i nadziei. Ta autorka ma niesamowitą
umiejętność tworzenia z pozoru prostych i może nieco naiwnych historii, i
osadzania ich w małych, klimatycznych miasteczka, w których każdy czuje się jak
u siebie. Ta
swojskość tych opowieści, to ich niebywała siła. Boże Narodzenie w Lost River nie ma typowo świątecznej atmosfery,
jaką znamy choćby z rodzimych książek, ale jest to powieść na wskroś przesiąknięta
tym, co w ten grudniowy czas jest najważniejsze. Pokazuje jak wiele może
zdziałać ludzka solidarność, przyjaźń i oddanie oraz udowadnia, że
bożonarodzeniowe cuda jednak się zdarzają.
MOJA OCENA: 8/10
WYDAWNICTWO: Wydawnictwo Literackie
DATA WYDANIA: 14 listopada 2018r.
LICZBA STRON: 234
Pozdrawiam
Kasia J.