Współpraca recenzencka

sobota, 25 stycznia 2020

STACJA MIŁOŚĆ, Zoë Folbigg – przedpremierowo :)



Miłość, to uczucie, które zawsze zaskakuje. Obojętnie, czy przychodzi po dziesięciu latach przyjaźni, czy spada nam jak grom z jasnego nieba na spacerze w parku, nigdy się jej nie spodziewamy. Zoë Folbigg w swojej debiutanckiej powieści opisała własną historię poznania męża i udowodniła, że marzenia się spełniają, a miłość od pierwszego wejrzenia, choć niewiarygodna i zaskakująca, jest możliwa. 

Maya, główna bohaterka, pracuje w świetnie rozwijającym się wydawnictwie modowym. Jest ambitna, kreatywna i oddana swojej pracy, choć jej największą pasją i wytchnieniem w ciężkich chwilach jest pieczenie deserów. W wolnych chwilach uczy też społecznie języka hiszpańskiego. Pewnego dnia, w pociągu spotyka „najprzystojniejszego mężczyznę na świecie” i zakochuje się w nim od pierwszego wejrzenia. Od początku, to swoje zauroczenie traktuje bardzo poważnie, chociaż potrafi złapać do tego dystans, opowiadając swoim przyjaciołom kolejne rozdziały „znajomości” z Mężczyzną z pociągu. Pewnie wzdychała by do niego jeszcze długie miesiące, gdyby nie przyjaźń z ekscentryczną Velmą. To właśnie ta kobieta zainspirowała Mayę do tego, by zrobić pierwszy krok…

 
Powieść Zoë Folbigg z założenia miała być opowieścią o początkach jej miłości i pierwszym spotkaniu z mężem. W rezultacie jednak sama historia rozwijającego się uczucia stanowi jedynie niewielką część książki. Jej główny nacisk położony jest bowiem na życie biurowe, intrygi rozgrywające się w świecie mody. Mam wrażenie, że trochę zbyt duża ilość szczegółów, nagromadzonych bohaterów i wydarzeń, przytłumiła wątek romansowy. Dość chaotyczny styl autorki dodatkowo potęguje to uczucie i sprawia, że dosłownie trzeba wyłuskiwać spośród wydarzeń te, istotne dla rozwoju wątku miłosnego. 

Stacja miłość, choć nie do końca spełniła moje oczekiwania, nie jest złą książką. Może trochę przegadaną, momentami zbyt szczegółową, ale opowiada o  niezwykłym uczuciu, które przytrafiło się zwykłym ludziom. To właśnie ta prawdziwa miłość sprawia, że warto sięgnąć po tą powieść, by choć na chwilę poczuć, że marzenia jednak się spełniają, że warto w nie wierzyć. 

MOJA OCENA:  6/10

WYDAWNICTWO: W.A.B
DATA  WYDANIA:  29 stycznia 2020r.
LICZBA STRON: 384
TYTUŁ ORYGINALNY: The Note


Pozdrawiam
Kasia J.


4 komentarze:

  1. Nadmiar szczegółów mnie odstrasza. Powieść w moich klimatach, ale czy przeczytam? Nie mam pojęcia.

    OdpowiedzUsuń
  2. Z chęcią przeczytam tę książkę. Jestem jej ciekawa :)
    Pozdrawiam :)
    www.wspolczesnabiblioteka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Na ten moment nie mam w planach przeczytać tej książki. 😊

    OdpowiedzUsuń
  4. Czyli typowy romans. ;) Ostatnio się tak zastanawiałam, czy da radę napisać romans bez oklepanych schematów... Chyba jeszcze takiego nie znalazlam. ;p

    www.pomistrzowsku.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Jestem niezmiernie wdzięczna, że zechcieliście tu zajrzeć i zostawić po sobie komentarz:)