Sagi rodzinne, których tłem są
wydarzenia historyczne zawsze wzbudzają moją ciekawość. Dlatego nikogo zapewne
nie zdziwi, że skusiłam się na książkę, która nęci intrygującym opisem. Debiut Magdaleny Ludwiczak to
pokoleniowa historia, w której kierunek wyznacza broszka z czterema rubinami.
Młodziutka hrabianka Irena
Ostrowska mimo tego, że zakochana jest do szaleństwa w Janie, przyjmuje
oświadczyny weterynarza Kazimierza. Jak
to często w życiu bywa, wygrały względy materialne, bowiem Janek był tylko
biednym urzędnikiem pocztowym. Irena przez całe życie będzie się zmagać z piętnem swojej decyzji.
Poznajemy też losy jej córki
Grażyny oraz wnuczki Adrianny. Ich historie przeplatają się ze sobą tworząc
barwny kolaż inkrustowany złotem i drogimi kamieniami. Wszystko, co zaczęło się w
przeszłości ma swój rezultat w teraźniejszości, a decyzje przodków często
wpływają na losy ich potomków.
Książka Magdaleny Ludwiczak mogła
mnie oczarować, bo idealnie wpisuje się w moje czytelnicze klimaty. Mogła ale…
czuję po niej wielki niedosyt. Powieść
ma ogromny potencjał, który według mnie nie został wykorzystany. Początek, mimo
że zaciekawia i intryguje, jest zdecydowanie najsłabszy. Przeszłość i
współczesność mieszają się ze sobą wprowadzając do narracji straszny chaos.
Kilka razy tak się pogubiłam kto jest kim i w jakim roku aktualnie się
znajdujemy, że musiałam cofać się o kilka stron. Język jest prosty i z reguły
bardzo zgrabny, ale wkradła się do niego pewna niechlujność. Tekst, który
czytałam był jeszcze przed korektą, więc nie czepiam się szczegółów, ale dziwi
mnie pewien zabieg - przechodzenie z narracji pierwszoosobowej w
trzecioosobową i to w jednym akapicie. Z
czymś takim się jeszcze nie spotkałam… Bohaterki, mimo że pochodzą z różnych
pokoleń są do siebie bardzo podobne. Rozumiem, że są rodziną, ale zabrakło mi w
nich rysu indywidualności.
Koniec zdecydowanie uratował tę
książkę. Jakoś tak się wszystko wygładziło, chaos w planach czasowych już tak
nie drażnił, a ja zżyłam się z bohaterkami. Historia opisana w Czterech rubinach okazała się naprawdę wciągającą opowieścią.
Obawiam się tylko, że za jakiś czas całkowicie nie będę jej pamiętać…
MOJA
OCENA
: 6/10
·
WYDAWNICTWO : Novae Res
·
DATA
WYDANIA : ???
(2015r.)
·
LICZBA
STRON : 250
· KOMU
POLECAM : Osobom lubiącym opowieści o miłości wplecione w
historie wielu pokoleń.
Za możliwość przedpremierowego zapoznania się z
książką dziękuję wydawnictwu Novae Res.
Książkę dodaję do wyzwań:
Kasia J.
Mirabelkowa biblioteczka ma nowy nagłówek :)
OdpowiedzUsuńKsiążka mnie nie zainteresowała tym razem, ale okładka całkiem ładna :)
W końcu się doczekałam tego nagłówka:))
UsuńA książka ma taką klimatyczną okładkę, pasującą do treści:)
Zastanowię się jeszcze, na razie nie planuję :)
OdpowiedzUsuńAle gdybyś kiedyś na nią trafiła, to warto dać jej szansę:)
UsuńKsiążka nie zaintrygowała mnie tak, jakby mogła...
OdpowiedzUsuńTo jest chyba taki problem z tą książką, że ma niewykorzystany potencjał.
UsuńLubię sagi rodzinne, choć w niektórych przypadkach nieco przeraża mnie perspektywa tła historycznego. Póki co chyba powieści Nory Roberts rozkochały mnie pod tym względem, ale jak znajdę chwilę wolnego czasu to spróbuję się zapoznać także z innymi autorami.
OdpowiedzUsuńTutaj to tło historyczne jest znikome, ale jest;) Ja akurat wolę, gdy jest wyraźniej nakreślone. A Nora Roberts w tym gatunku jest naprawdę dobra:)
UsuńMoże nie jest to najlepsza saga, ale jakoś tak przyciąga dla samej sagi i historii.
OdpowiedzUsuńMimo wad, naprawdę warto poznać tę historię:)
UsuńNa razie tytuł sobie zapisuję na później :)
OdpowiedzUsuńZapisz, zapisz:)
UsuńHistoria ciekawa, ale... na razie nie jestem przekonana :)
OdpowiedzUsuńKto wie, może ci się spodoba:) Wady nie są aż tak poważne, by skreślać tę książkę.
UsuńTę sobie odpuszczę raczej na pewno ;)
OdpowiedzUsuńRozumiem;)
UsuńTakie sagi mogę brać w ciemno i to nie raz by mnie zgubiło ;)
OdpowiedzUsuńJa mam tak samo;) Tę mimo wszystko warto poznać.
UsuńBardzo lubię sagi rodzinne. Dobrze, że zakończenie uratowało książkę. Może zajrzę.
OdpowiedzUsuńMimo, że książka ma wady, to jednak warto po nią sięgnąć:) Historia jest bardzo ciekawa.
UsuńSzukać nie będę, jak się 'napatoczy' w bibliotece to czemu nie ;)
OdpowiedzUsuńJak na nią trafisz, to przeczytaj, bo możliwe, że ostateczna wersja będzie dużo lepsza (ja czytałam przed korektą) :)
UsuńTak myślę że mimo wszystko może się kiedyś się skuszę.
OdpowiedzUsuńSkuś się, bo historia jest naprawdę ciekawa:)
UsuńSzkoda, że autorka nie wykorzystała całego potencjału na książkę.
OdpowiedzUsuńTeż lubię sagi, ale jeśli mam się gubić w treści, to książka wiele traci i czytelnik nie ma takiej przyjemności z jej lektury.
Może korektor uratował książkę?
Ja też liczę na to, że korekta coś tu jeszcze pomoże:) Mimo wszystko książkę warto poznać:)
UsuńOj, nie, nie. Ja podziękuję. Lubię gry współczesność miesza się z przeszłością, ale takie zabiegi trzeba umieć wykonywać. I jeśli nie mam pewności czy jakiś autor posiada tą umiejętność, a tu widzę, że jest z tym ciężko, to po prostu rezygnuję. Poza tym, to zmienianie narracji... Spotkałam się już parę razy z takim elementem, z tego co pamiętam w młodzieżowej powieści PR - "Wizje" takie coś występowało i strasznie działało mi to na nerwy. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Sherry
Mam nadzieję, że korektor jeszcze coś zrobił z tą narracją. Książka ma wady, ale czytałam już dużo gorsze debiuty;)
UsuńJak wiesz sagi lubię coraz bardziej, ale na tę się nie skuszę. Tym bardziej, że Ty, jako znawczyni znalazłaś sporo zgrzytów. Trudno doścignąć Jax ;)
OdpowiedzUsuńOj, tak , zdecydowanie;) Jej debiut był idealny. Tutaj znalazłam kilka minusów, książki nie skreślałabym jednak tak od razu;)
Usuń