Współpraca recenzencka

poniedziałek, 15 sierpnia 2016

W CIENIU, Diane Chamberlain



Z każdą kolejną książką moje uwielbienie dla prozy Diane Chamberlain wzrasta. Co prawda, opiera się ona na dość powtarzalnych elementach, ale dla mnie jest to jedynie atut, bo dzięki temu, sięgając po jej książki, czuję się tak, jakbym spotykała dawno niewidzianych przyjaciół. Za każdym razem czeka na mnie ogromna dawka emocji, tajemnic z przeszłości i zagadek, które pozostają nierozwiązane, aż do samego końca. Tak samo było i tym razem, najnowsza książka autorki wcale nie pozostaje w cieniu swych poprzedniczek. 

Mara, przyjaciółka Joelle, w czasie porodu doznała rozległego udaru i w jej mózgu zaszły nieodwracalne zmiany.  Joelle wraz z jej mężem Liamem, wspierają się nawzajem w tych trudnych chwilach, a ich przyjaźń i oddanie przeistacza się w coś silniejszego. W tym układzie nie ma prostych rozwiązań, ktoś zawsze będzie cierpiał, ale Joelle nie ustaje w staraniach, by pomóc Marze, mimo własnego bólu. Odnajduje uzdrowicielkę, która kiedyś uratowała jej życie. Nic jednak nie jest takie, jakby się mogło wydawać. 

Ten mój nieco enigmatyczny opis fabuły skrywa naprawdę fascynującą historię, pełną zagadek i trudnych wyborów. Wobec bohaterów i ich decyzji nie da się przejść obojętnie. Książka niezwykle angażuje emocjonalnie i zmusza do zastanowienia, co ja bym zrobiła w takiej sytuacji. Oprócz problemów natury etycznej, zahacza też o wiele dodatkowych wątków, takich jak chociażby rasizm w latach 50 i 60-tych w Stanach Zjednoczonych. Z czystym sercem, gorąco polecam, nie tylko fanom prozy Diane Chamberlain, choć czuję, że po tej książce do nich dołączycie. :)


MOJA OCENA:  9/10


·         TYTUŁ ORYGINALNY: The Shadow Wife
·         WYDAWNICTWO: Prószyński i S-ka
·         TŁUMACZENIE: Magdalena Moltzan-Małkowska
·         DATA WYDANIA: 11 sierpnia 2016r.
·         LICZBA STRON: 400
·      KOMU POLECAM: Wszystkim tym, którzy lubią książki, wobec których nie da się przejść obojętnie, pełne emocji i tajemnic z przeszłości.


Za możliwość poznania książki serdecznie dziękuję wydawnictwu Prószyński i S-ka.

Kasia J.

czwartek, 11 sierpnia 2016

W SERCU OCEANU, Elvira Menendez



Są takie książki, które ujmują już od pierwszych stron. Są też takie, które rozkręcają się powoli, tak jakby trzeba było sobie zasłużyć, na zaprzyjaźnienie się z nimi. W sercu oceanu należy właśnie do tej drugiej kategorii, bardziej wymagającej, ale też zapadającej w pamięć na dłużej. 

Fabuła książki opiera się na hiszpańskiej wyprawie do Nowego Świata. W XVI wieku, król Hiszpanii postanowił wysłać na nowo skolonizowane tereny Ameryki ekspedycję, składającą się z osiemdziesięciu kobiet. To panny z najznamienitszych rodzin, których zadaniem będzie zapobieganie mieszania się krwi kolonizatorów i tubylców, czyli tak dosłownie, zapełnianie tych ziem szlacheckimi, hiszpańskimi dziećmi. 

Uczestniczki wyprawy poznajemy jeszcze na długo przed jej wyruszeniem i czytając, momentami miałam wrażenie, że chyba nigdy do niej nie dojdzie. Ilość zdarzeń, faktów i postaci czasami dosłownie może przytłoczyć, tym bardziej, że hiszpańskie określenia, często pozostawione są w oryginale. Jednak w miarę czytania, oswajałam się z nimi i nie stanowiły już dla mnie problemu.

Na plan pierwszy wybija się dwóch bohaterów – Ana, jedna z dziewcząt biorąca udział w wyprawie, inteligentna, piękna i nieco zbuntowana, oraz Alonso, chłopak, który dzielnie walczy o przetrwanie, wśród niesprzyjających mu warunków. Oboje poznajemy jako dzieci i mamy okazję obserwować, jak zmieniają się na przestrzeni lat, jak kształtują ich wydarzenia, które przeżyli. I to jest wielka siła tej książki, na początku poznajemy nieco bezbarwnych bohaterów, by z każdą stroną odkrywać ich coraz bardziej, poznawać ich, jak się w rezultacie okazuje, skomplikowaną osobowość. 

W sercu oceanu to nie tylko fascynująca, pełna emocji powieść przygodowa. To też wielka skarbnica wiedzy o XVI-wiecznej Hiszpanii i jej koloniach. Do tej pory nie miałam nawet mglistego pojęcia o tym wszystkim, a teraz otrzymałam ogromną dawkę wiedzy, która sprawiła, że tematyka podboju Nowego Świata naprawdę mnie zafascynowała. Trudy podróży, prymitywne warunki i niewolnictwo skontrastowane z pięknymi strojami, konwenansami i pozorami szlachectwa, tworzą niepowtarzalny klimat tej powieści. 

Teraz nie pozostało mi nic innego, jak obejrzeć serial stworzony na podstawie tej książki, emitowany aktualnie w TVP1. Mam wielką ochotę znowu wrócić do świata stworzonego przez Elvirę Menendez . 


MOJA OCENA: 8/10

·         TYTUŁ ORYGINALNY: El corazon del oceano
·         WYDAWNICTWO: Black Publishing
·         TŁUMACZENIE: Agnieszka Fijałkowska – Żydok
·         DATA WYDANIA: Lipiec 2016
·         LICZBA STRON: 564
·       KOMU POLECAM: Pasjonatom książek przygodowych osadzonych w historycznych realiach. 


Za możliwość poznania książki dziękuję wydawnictwu Black Publishing.

Kasia J.

sobota, 30 lipca 2016

PRZEKROCZYĆ GRANICE, Katie McGarry



Każdy z nas wyznacza w swoim życiu jakieś granice, w obszarze których się porusza. Ich przekroczenie skutkuje dyskomfortem i zmianami, które mogą okazać się nieodwracalne. Katie McGarry przekonuje nas jednak, że czasem warto przekroczyć granice, nie tylko po to, by poznać siebie, ale także, by otworzyć się na drugiego człowieka.

Echo jakiś czas temu przeżyła coś tak strasznego, że wyparła to ze swojej świadomości. Po tym wydarzeniu pozostały jej blizny na rękach i uraz do całego świata. U terapeutki poznaje Noaha, chłopaka o złej sławie, znanego głównie z bójek i palenia trawki. Jednak nie zawsze tak było… Coś go zmieniło, tak samo jak ją. Czy razem będą potrafili odczarować przeszłość i zbudować swoją nową przyszłość? Czy uczucie, które się między nimi rodzi, będzie w stanie pomóc im przekroczyć granicę do nowego życia?

W książkach z nurtu New Adults/ Young Adults cenię przede wszystkim emocje. Katie McGarry zapewniła mi ich tutaj bez liku, choć trzeba przyznać, że w tej książce akcja nie pędzi jak błyskawica. Raczej sunie się powoli ukazując zmian, jakie zachodzą w psychice bohaterów. Ogromnym plusem są tu też postacie Echo i Noaha – wycofana dziewczyna i niegrzeczny chłopak, to niby nic nowego w tego typu powieściach, ale nie każdy autor potrafi ożywić swoich bohaterów. Katie McGarry to się udało i choć ich relacje oparte były na dość znanym schemacie, to cała historia jest naprawdę wartościowa. 

Jeśli jesteście wielbicielami New Adults, to tej pozycji nie możecie przegapić. Czeka tu na was mnóstwo emocji, pełnokrwiści bohaterowie i całkiem przyjemny styl autorki.

MOJA OCENA: 7/10

·         TYTUŁ ORYGINALNY: Pushing the Limits
·         WYDAWNICTWO: Muza
·         TŁUMACZENIE: Monika Wiśniewska
·         ROK WYDANIA: 2016
·         LICZBA STRON: 490
·      KOMU POLECAM: Wszystkim wielbicielom gatunku, młodym duchem oraz tym, którzy cenią emocje w książkach. 


Za możliwość poznania tej historii dziękuję wydawnictwu Muza oraz Business & Culture.


Kasia J.

poniedziałek, 25 lipca 2016

LISTY Z DZIESIĄTEJ WSI, Agnieszka Olszanowska



Rzadko kiedy dzieje się tak, że opis jakiejś książki tak mnie zauroczy, że odłożę na bok wszystkie plany czytelnicze i skupię się tylko na lekturze tego tytułu. Tak właśnie było z Listami z dziesiątej wsi. Zresztą zobaczcie sami, czy to nie brzmi kusząco: 

Beata, porzucona przez męża, zostaje sama z synami – bez pracy i środków do życia. Ta sytuacja zmusza ją do powrotu do rodzinnego domu w Zwierzyńcu.
Zwierzyniec był przed laty piękną polską wsią. Teraz znikają drzewa, sady, kwiaty, ogrody zmieniają się w plantację kukurydzy. Beata buntuje się, pragnie zachować choć cząstkę minionego świata. Dostaje pracę u syna zarządcy dawnego dworu, właściciela Starego Parku, i razem z nim przywraca świetność temu miejscu. Pewnego dnia na strychu znajduje pakiet pożółkłych listów. Dzięki nim poznaje dramatyczną historię życia swojej babki, która nieszczęśliwie wydana za mąż, trwała wiernie u boku niekochanego mężczyzny - jej wsparciem przez całe życie był wymiana listów z tajemniczym Stachem. Beata poznaje wstrząsające rodzinne wydarzenia i stopniowo z zagubionej kobiety przeistacza się w świadomą swej siły Beatę ze Zwierzyńca. *

Historia, którą stworzyła Agnieszka Olszanowska ujmuje swoją prostotą i taką niespotykaną nostalgią zabarwioną nie tyle smutkiem, co brakiem nadziei na lepsze jutro. Beata, z kobiety której zawalił się cały świat, powoli jednak przeistacza się w kogoś, kto ma świadomość swojej wartości. Mozolnie buduje swoją rzeczywistość od nowa. Jest w tym niezwykle prawdziwa, realna, bo nie jest kryształowa. Upada, ale podnosi się i mimo tego, że nad całą tą powieścią unosi się smutek, czuć powiew optymizmu. 

Kobiety w tej książce nie mają łatwo. Muszą poświęcać własne dobro dla szczęścia innych, ciężko pracują, a jednak nie żyją w luksusach. Mężczyźni nie są rycerzami na białych koniach, którzy przybywają by je wyzwolić. Wręcz przeciwnie, gdy pojawiają się w ich życiu, zsyłają na nie jeszcze więcej cierpienia. Ale kobiety u Agnieszki Olszanowskiej nigdy się nie poddają, walczą do końca i to tworzy ich wewnętrzną siłę, która pozwala im przetrwać i szukać ulotnego szczęścia, gdzieś tam, na dziesiątej wsi. 

Największym zaskoczeniem w tej książce było dla mnie jej zakończenie. Ta powieść jest naprawdę dobra, ale nawet gdyby była słaba, to dla takiego nieoczekiwanego końca warto byłoby ją przeczytać. Cały czas układam w głowie różne scenariusze, ale żaden z nich nie wydaje się odpowiedni. Mam nadzieję, ze Pani Agnieszka stworzy kiedyś kontynuację tej historii. 

MOJA OCENA: 7/10

·         WYDAWNICTWO: Prószyński i S-ka
·         LICZBA STRON: 296
·         DATA WYDANIA: lipiec 2016
·  KOMU POLECAM: Wszystkim, którzy mają ochotę na nieprzewidywalną, nostalgiczną historię.

Za możliwość przeczytania tej książki dziękuję wydawnictwu Prószyński i S-ka.

*opis  i zdjęcie pochodzą ze strony wydawnictwa
Kasia J.