Nie interesuję się piłką nożną. Nazwiska kilku piłkarzy obiły
mi się w prawdzie o uszy, i wiem nawet, co to jest spalony, ale głębsza
znajomość z tą dziedziną sportu mi nie grozi;) Dlaczego więc postanowiłam przeczytać książkę, która ewidentnie porusza
temat piłki nożnej? Odpowiedzią jest jedno słowo – depresja. Książka
Ronalda Renga jest nie tylko biografią wybitnego, niemieckiego bramkarza, ale
może przede wszystkim, świadectwem życia człowieka z tą przerażającą chorobą,
człowieka, który przegrał z nią walkę…
Robert Enke od dziecka był
postrzegany jako energiczny, entuzjastycznie nastawiony do życia człowiek. Może nieco zamknięty w sobie, ale sympatyczny i nigdy nie narzekający.
Co więc się stało, że jego umysłem
zawładnęła ta podstępna depresja? Na to pytanie stara się sobie
odpowiedzieć autor książki, który był jednocześnie przyjacielem Roberta.
Ukazuje jego życie, próbując dociec prawdy, która jednak wraz ze śmiercią
piłkarza stała się już nieosiągalna. Możemy się tylko zastanawiać, snuć
domysły. Niepowodzenia na boisku, niemożność poradzenia sobie z własnymi
błędami, czy wreszcie, śmierć córeczki – to wszystko miało wpływ na niezwykle
wrażliwą psychikę Roberta. Jak jednak musiał być przerażony, zdesperowany i
zmęczony walką z rzeczywistością, że porwał się na tak drastyczny krok, by się
od niej uwolnić…?
Jaką
siłą musi dysponować ta choroba, aby ktoś taki jak Robert Enke zyskał pewność,
że najlepszym rozwiązaniem będzie śmierć? Jaki mrok musi otaczać człowieka,
żeby ktoś zdolny do tak wielkiej empatii jak Robert nie był świadomy, jak po
jego śmierci cierpieć będą jego bliscy?*
Życie wypuszczone z
rąk, oprócz tego, co dla mnie było w
niej najważniejsze, czyli walka z depresją, ma jeszcze inny aspekt. Fragmenty opisujące mecze, czy
inne kulisy piłki nożnej dla mnie były nieco nużące, jednak fani tego sportu z
pewnością docenią ich kunszt. Choć trochę mnie to nudziło, nie wyobrażam sobie
tej książki bez tych elementów, bo piłka nożna stanowiła kwintesencję życia
Roberta Enke. Jego podporą w życiu zawodowym i prywatnym była żona – Theresa.
Ta kobieta zadziwiła mnie swą siłą i determinacją. Nie przestała walczyć ani
przez chwilę, do końca wierzyła w Roberta.
Książka Ronalda Renga była dla
mnie niesamowitym doznaniem.
Podeszłam do niej bardzo osobiście, bo ktoś, kto był moim całym światem także przegrał walkę z tą
chorobą… Wywołała we mnie masę emocji i pomogła choć odrobinę zrozumieć, co
dzieje się w głowie człowieka ogarniętego depresją. Na pewno jeszcze nie raz do
niej powrócę, bo wiele słów autora dodało mi otuchy. To ważne, by temat
depresji nie był zamiatany pod dywan. To współczesna choroba cywilizacyjna,
która, jak się okazuje, jest śmiertelna…
Śmierć
osoby cierpiącej na depresję nigdy nie jest decyzją człowieka wolnego. Choroba
tak bardzo zawęża postrzeganie, że chory nie rozumie, czym jest utrata życia.
Jest zdania, że to jedyny sposób, by pozbyć się choroby. (…) Większość osób cierpiących na depresję
nie chce umierać. Chce, aby mrok sterujący ich myśleniem w końcu zniknął. U
Roberta Enke zapewne nie było inaczej.*
MOJA
OCENA
: 7/10
·
TYTUŁ ORYGINALNY : Robert
Enke. Ein allu kurzes Leben
·
WYDAWNICTWO : Sine Qua Non
·
ROK
WYDANIA : 2015
·
LICZBA
STRON : 394
· KOMU POLECAM : To obowiązkowa lektura dla
fanów piłki nożnej. Jeśli jednak nie interesujecie się tym sportem, ale lubicie
biografie, książki oparte na faktach albo chcecie się dowiedzieć czegoś o
depresji, to jestem pewna, że książka wam się spodoba.:)
Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję wydawnictwu Sine Qua Non.
* Cytaty pochodzą z książki.
Kasia J.
Nigdy nie miałam bliskiej styczności z depresją, lubię natomiast piłkę nożną i być może własnie dlatego sięgnę po ten tytuł.
OdpowiedzUsuńJestem pewna, że ci się spodoba:)
UsuńTakiej książki się u Ciebie nie podziewałam, ale jak widać warto otworzyć umysł na wszelkie rodzaje literatury ;)
OdpowiedzUsuńPS. SQN wydało teraz taką fajną pozycję: Anatomia kłamstwa. Będziesz recenzować? Ja dziś ją sobie kupiłam ;)
Miło tak czasami zaskoczyć;) Okazało się , że to książka w moim guście:)
UsuńPS. Nie zdecydowałam się na Anatomię kłamstwa, ale coś tak czuję, że jaką ja przeczytasz i zrecenzuję to będę gorzko żałować swojej decyzji;)
Chwilę mi zajęło zrozumienie co masz na myśli ;) ale już wiem. I też czuję, że będziesz płakać ;)
Usuńaaa, bo widzisz, miało być "Jak ją przeczytasz i zrecenzujesz" , ale jakaś literówka się wkradła;) Jednak całe szczęście się zrozumiałyśmy;)
UsuńZa biografiami zbytnio nie przepadam, a wielką fanką piłki nożnej również nie jestem. Jedynie co mnie może przekonać do tej książki to to, że porusza ważny temat, czyli depresję. Widząc drugiego człowieka dostrzegamy jedynie to co jest na zewnątrz, a nigdy nie wiemy z jakimi problemami się zmaga.
OdpowiedzUsuńDokładnie, przybieramy maski, a w środku toczy się walka. Polecam ci tę książkę, może cię miło zaskoczyć:).
UsuńPiłka nożna to konik mojego syna. Ja jej nie lubię :) Biografii też nie.
OdpowiedzUsuńRozumiem, nic na siłę;)
Usuńbiografie i piłka nożna nie dla mnie... depresja bym bardziej;p
OdpowiedzUsuńW takim razie nie namawiam;)
UsuńDepresja to bardzo złożony temat. Piłką nożną się nie interesuje, ale ta książka mnie zainteresowała.
OdpowiedzUsuńJa z tą książką miałam tak samo;) Naprawdę warto ją przeczytać:)
UsuńOj, nie moja bajka :)
OdpowiedzUsuńRozumiem;)
UsuńTrudny temat,, ale z wyczuciem opowiedziany
OdpowiedzUsuńDokładnie, autor nie szuka sensacji, ale rzetelnie przedstawia prawdę.
UsuńPiłką przestałam się interesować, natomiast depresja to tema na czasie.
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem cały czas za mało mówi się o tej chorobie. Takie książka są więc bardzo potrzebne:)
UsuńFanką piłki nożnej nie jestem, więc to książka nie dla mnie ;)
OdpowiedzUsuńNie skreślaj tej książki tak od razu;) Ja też nie jestem fanką piłki nożnej, a książka mi się spodobała, zaryzykuj;)
UsuńMuszę poszukać tej książki
OdpowiedzUsuńKoniecznie:)
UsuńMam w planach tę książkę, temat jest ciekawy...
OdpowiedzUsuńJestem prawie pewna, że książka ci się spodoba:)
UsuńDepresjato bardzo cicha choroba, którą trudno wyleczyć. Z piłką nożną również mam mało współnego, ale chętnie przeczytam.
OdpowiedzUsuńJest bardzo podstępna, bo może dawać różne objawy. Książkę naprawdę warto przeczytać:)
UsuńDepresja jest mi tematem bardzo bliskim, zatem z chęcią przeczytam - "z chęcią" to może kiepskie słowo, więc może lepiej powiem - z zainteresowaniem.
OdpowiedzUsuńSkoro temat depresji cię interesuje, to jestem pewna, że książka miło cię zaskoczy:)
UsuńNie interesuję się piłką nożną, biografię też zazwyczaj nie czytuje, mimo to przedstawiłaś powyższą książkę w tak pozytywnym świetle, że jednak mam ochotę zapoznać się z jej trudną tematyką.
OdpowiedzUsuńNaprawdę warto czasami dać szansę książkom, które wydają się nie z naszej bajki:) Ja nie żałuję, że przeczytałam tę książkę:) Polecam:)
UsuńCoś czuję, że jednak po nią nie sięgnę. Chociaż depresja to temat dość popularny ostatnimi czasy to piłka nożna niestety nie jest dla mnie :)
OdpowiedzUsuńJa też tak myślałam z tą piłką nożną, ale okazało się, że tak bardzo mi w tej książce nie przeszkadzała;)
UsuńLubię obejrzeć mecz piłki nożnej, ale ta tematyka w książkach już tak bardzo mnie nie interesuje. Ale tę książkę mogłabym przeczytać ze względu poruszany w niej temat - depresji.
OdpowiedzUsuńJa też przez ten temat się na nią skusiłam i uwierz mi, naprawdę warto:) Jeśli interesuje cię temat depresji, to nie będziesz rozczarowana:)
UsuńAni nie przepadam za piłką, ani nie lubię biografii. Ale na prezent dla zapalonego kibica, czemu nie? ;)
OdpowiedzUsuńTo może być ciekawy pomysł na prezent, masz rację:))
UsuńA ja kocham piłkę nożną i bardzo interesuję się psychologią, więc wydaje mi się, że skoro ta książka jest połączeniem tych elementów plus biografii, za którą też przepadam, to jest to idealny tytuł dla mnie. :) Bardzo dziękuję za recenzję bo szczerze powiedziawszy, pierwszy raz w życiu widzę tę pozycję na oczy, a w tej chwili jestem nią ogromnie zainteresowana. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Sherry
Czuję, że to książka idealna dla ciebie:) Po prostu musisz ją przeczytać:)
UsuńKasiu przede wszystkim przykro mi z powodu Twojej straty :(
OdpowiedzUsuńKilka lat temu czytałam książkę o kobiecie cierpiącej na chorobę dwubiegunową. Pamiętam, że bardzo mną wstrząsnęła. Najsmutniejsze było to, że kobieta doskonale wiedziała co się z nią dzieje i za wszelką cenę walczyła o zdrowie. Leczenie trwało kilka lat, a i tak ciągle bała się, że stany depresyjne powrócą i nawet nie zauważy kiedy to się stanie. Pamiętam też, że wstrząsnęła mnie jej bezsilność do dopadającego ją stanu. Sama nie rozumiała co się z nią dzieje i była zła na siebie, bo miała kochającego i wspierającego męża, dziecko (czy dwoje, tego akurat dokładnie nie pamiętam), wygodny i zadbany dom, a mimo to bywały okresy, gdy przez kilka dni nie potrafiła wyjść z domu, a nawet z łóżka. Wtedy mnie to przerażało, a jednocześnie wydawało się abstrakcją, bo przecież jak to możliwe, że mając taką wiedzę i świadomość tego co się ma nie można było się opamiętać?!
Teraz niestety wiem, że to możliwe. Mój brat cierpi na depresję od kilku lat. Trudno jest mu pomóc, bo sam jej tak naprawdę nie chce. Jest pełnoletni i nie chce się podjąć kolejnej terapii, bo uważa, że one nic nie dają... tyle, że do tej pory zniechęcał się po 2 - 3 wizytach. Cały czas twierdzi, że każdy wkoło może sobie mówić co chce, udzielać dobrych rad, pozytywnie wzmacniać, a on i tak wie, że nie ma dla niego przyszłości, bo... i tu zaczyna się cała litania. Zupełnie nie dostrzega pozytywów życia. Mnie też jest z tym bardzo trudno. Zależy mi na nim, a jednocześnie czasami odczuwam bezsilność, a nawet irytację. Bywa, że rozmawiamy kilka godzin i kiedy wydaje mi się, że jest lepiej to on nagle kończy rozmowę stwierdzeniem, że i tak wszystko jest do d... Równocześnie czuję się tym wszystkim przytłoczona, bo mam wrażenie, że nasze rozmowy rzeczywiście lepiej na niego wpływają niż jakiekolwiek leki czy wcześniejsza terapia i bardzo się boję, że powiem coś nie tak, że odpuszczę w złym momencie, czy nie zareaguję na czas (bo są momenty gdy sprawia wrażenie, że wszystko jest w porządku i łatwo pomyśleć, że to prawda). Nie mieszkamy razem i nigdy nie mieszkaliśmy, bo to mój brat przyrodni. Nasz tata i jego mama przez wiele lat ukrywali jego stan zdrowia, a on sam nie palił się by mówić o tym na prawo i lewo.
Chciałabym móc umieć to wszystko zrozumieć, ogarnąć i móc odpowiednio reagować. Tylko jak? Kiedy na każdy jego argument ja mam swój optymistyczny kontrargument, bo zawsze i wszędzie widzę pozytywy?! Każdego dnia cieszę się z tego co mam oraz z tego co mogę jeszcze osiągnąć, przeżyć, zobaczyć. Jak wytłumaczyć mu to wszystko z mojego punktu widzenia, żeby uwierzył, że to prawda?!
... to pytania retoryczne... jakoś tak popłynęło mi się z tym komentarzem, ale nie umiałam przestać.
Dziękuję Co kochana za Twój komentarz:) Ja przez tą całą tragedię jaka się wydarzyła całkowicie przewartościowałam swój świat i to jedyna optymistyczna rzecz jaka z tego wynikła. Mam do siebie żal, że zbyt późno zareagowałam, że nie dostrzegałam wielu jego reakcji i je po prostu bagatelizowałam, a depresja rozwijała się podstępnie... To straszne co dzieje się w głowie takiego człowieka, my zdrowi chyba nigdy tego do końca nie pojmiemy. Próbuję zrozumieć, że jego decyzja była podyktowana tylko i wyłącznie chorobą, bo przecież miał dla kogo żyć... Ja też po tym wszystkim otarłam się o depresję, ale po prostu sobie nie odpuściłam, mówiłam sobie, że muszę być twarda i mój optymizm powoli wraca:) Jestem pewna, że dla Twojego brata rozmowa to najlepszy lek, on musi wiedzieć, że jest potrzebny, wartościowy, ale nikt go do tego nie przekona, jeśli sam tego nie zrozumie. Trudne to wszystko...
UsuńTrudne :(
OdpowiedzUsuń