Do
zapoznania się z tą książką skusiła mnie moja wrodzona przekora;) Porównanie Niezgodnej do Igrzysk śmierci nie tyle mnie zaintrygowało, co wywołało oburzenie.
Jak coś może być uznane za lepsze od trylogii Suzanne Collins? Musiałam
sprawdzić to sama…
Początek
Niezgodnej trochę mnie znudził.
Zabłądziłam w niezliczonej ilości zasad, praw i formuł. Ciągle, może nieco
podświadomie, poszukiwałam podobieństw do moich ukochanych Igrzysk śmierci. I owszem, co nie co się zgadza – rytuał przejścia
w dorosłość, podział świata na frakcje, walka o przetrwanie i pokój. Jednak strasznie to wszystko naciągane… Według
mnie książka V. Roth traci na tym porównaniu, choć rozumiem, że miał być to
chwyt marketingowy i to chyba dość udany.
Główną
bohaterkę – Beatrice, poznajemy tuż
przed podjęciem decyzji, która zaważy na całym jej życiu. Ma ona wybrać , do której z pięciu
istniejących grup chce należeć : Altruistów, Erudytów, Prawych, Serdecznych, czy
Nieustraszonych. Każda z tych, tak zwanych frakcji kieruje się w życiu innymi
zasadami, inne są ich priorytety, a nawet style ubierania się. Okazuje się jednak, że Beatrice nie pasuje do
żadnej z nich – jest Niezgodna i stanowi zagrożenie dla władz. Co zrobi? Czy
uda jej się przetrwać nowicjat w jednej z najtrudniejszych frakcji? Czy miłość
ma szansę zaistnieć w jej świecie?
Książka
V. Roth ma wiele niedociągnięć, których nie sposób przemilczeć. W niektórych
momentach brakowało mi dynamiki, przez co wiele ciekawych akcji, pozostawiało wrażenie
jedynie brutalnych bójek. Postacie też nie są atutem Niezgodnej. Wydają się jakieś takie płaskie i z góry wiadomo,
jakimi cechami charakteru będą się odznaczać, gdyż determinuje to frakcja, z
której pochodzą. Sytuację ratuje według mnie jedyna, interesująca postać męska –
Cztery. To bohater wielowymiarowy, który ewoluuje w trakcie postępu akcji.
Poznajemy go z całkiem innej strony, co jest miłym zaskoczeniem i chociażby
tylko dla niego warto przeczytać tę książkę. Ciekawa była także kreacja matki
Beatrice, niestety jednak autorka dość szybko z niej zrezygnowała, a
zapowiadało się ciekawie.
Zaintrygował
mnie niebanalny podział świata ze względu na ludzkie predyspozycje. Może
momentami sztuczny i sztywny, ale dzięki temu wydarzenia przybierają na sile i
angażują czytelnika. Veronica Roth w Niezgodnej
pokazuje, jak niezwykle ciężkie jest przejście z dzieciństwa w dorosłość. Młody
człowiek musi zmierzyć się nie tylko z własnymi lękami, ale również zdecydować
o swoim późniejszym życiu. Musi wybrać, co jest dla niego najważniejsze –
własna droga, czy wierność pochodzeniu.
Po
mimo wielu wad, gdy skończyłam czytać tę książkę, stwierdziłam, że nie było tak
źle, a nawet lepiej niż się spodziewałam;). Zakończenie wyróżnia się pozytywnie
– jest dynamiczne, trzyma w napięciu i sprawia, że ma się ochotę sięgnąć po
następną część:).
·
TYTUŁ
ORYGINALNY : Divergent
·
WYDAWNICTWO
: Amber
·
ROK
WYDANIA : 2012
·
LICZBA
STRON : 351
·
KOMU
POLECAM : To zdecydowanie książka kierowana do młodzieży, ale ja choć nie
należę już do target, dość miło ją wspominam. Spodoba się zapewne wielbicielom
fantastyki i dystopi:).
Książkę dodaję do wyzwania : Grunt to okładka :)
Kasia J.
"jedyna, interesująca postać męska – Cztery" - No widzisz, a mnie on zupełnie nie zainteresował. ;) Polubiłam za to Tris i Tori. No i zgadzam się, jeśli chodzi o matkę Tris, w powieściach młodzieżowych w ogóle bardzo często się zabija/pomija rodziców głównych bohaterów.
OdpowiedzUsuńTris nie byłaby taka zła, gdyby... nie była główną bohaterką. Od takich postaci wymagam trochę więcej.
Usuńpozdrawiam:)
Już tyle się naczytałam o tej książce, że straciłam na nią ochotę i nawet Twoja recenzja tego nie zmieni ;) Bo chyba niczym mnie ta seria nie zaskoczy, prawda? Igrzyska to jednak Igrzyska, w podobnym klimacie czytałam Mroczne umysły, które bardzo mi się podobały i chyba na tym będzie koniec ;)
OdpowiedzUsuńSpróbuj, może cię jednak zaskoczy;) koniec był naprawdę fajny:), no ale Igrzyska to, to nie są;)
Usuńpozdrawiam
mam ją już od jakiegoś czasu, tylko jakoś nie mogę się zmusić żeby ją przeczytać. Fabuła wydaje się ciekawa. :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że ta seria mimo wszystko jest warta uwagi:)
Usuńpozdrawiam
Na razie zamierzam dokończyć trylogię Igrzysk Śmierci (dopiero poznałam pierwszy tom), a potem zastanowię się nad powyższą serią, chociaż widzę po twojej recenzji, że szału wielkiego nie ma.
OdpowiedzUsuńDokładnie tak to bym ujęła - "szału nie ma";) Ale, jak spodobają ci się Igrzyska, to tak dla porównania warto przeczytać i przekonać się, czy naprawdę te serie są tak do siebie podobne.
Usuńpozdrawiam
Chyba dla samego zakończenia zajrzałabym do tej książki.
OdpowiedzUsuńZakończenie jest zdecydowanie najlepsze i według mnie ratuje całą książkę:)
Usuńpozdrawiam
Mimo tych wszystkich porównań i czasami nudnych akcji bardzo mi się podobała ta książka :) A następna część jeszcze bardziej! :)
OdpowiedzUsuńDobrze wiedzieć:) następną część mam zamiar przeczytać w najbliższym czasie, więc się przekonam, czy jest lepsza:)
Usuńpozdrawiam
Igrzyska znam tylko z kina, bo widziałam pierwszą część trylogii. do samej ksiażki jednak mnie nie ciągnie, więc Niezgoda też mnie nie przekona.
OdpowiedzUsuńTo specyficzny rodzaj książek i z pewnością nie wszystkim się podoba. Trzeba lubić takie klimaty:) ja lubię bardzo:)
Usuńpozdrawiam