Gdy wszędzie słychać już
świąteczne dzwonki, a wokoło pełno już bombek, pierniczków i uśmiechniętych
ludzi, książka Johna Greene jest jak igła wbita prosto w serce. Czytanie tak smutnej książki w
ten przedświąteczny czas wymaga więc nie lada odwagi…
Szesnastoletnia Hazel od lat zmaga
się z nowotworem tarczycy. Gdy na zajęciach terapii grupowej poznaje Augustusa,
w jej życiu zaczyna się coś zmieniać – otwiera się na innych, zakochuje się i
doświadcza bólu straty. Nie chce
umierać, ale całe jej istnienie opiera się wokół tego tematu. Czy wielka, dojrzała miłość, jaka
przytrafiła się tym dwojgu młodym ludziom jest w stanie pokonać takiego kolosa,
jakim jest śmierć?
John Green oddając głos Hazel
dokonał sprytnego zabiegu. Mówiąc do nastolatków, posługuje się ich językiem,
dzięki czemu tak głęboko trafia w młode serca. Moje jest już trochę starsze ;),
więc może dlatego mogę zrobić mały krok w bok i odbierać całą książkę z nieco
innej perspektywy. Ten mały dystans nie ochronił mnie jednak przed
rozdzierającym smutkiem tej lektury.
Autor niewątpliwie jest mistrzem
ukazywania emocji bez mówienia o nich.
Czasem bowiem lepiej coś przemilczeć niż wpadać w nadmierny sentymentalizm.
Tutaj go nie znajdziemy, bohaterowie z wielką otwartością i bez cienia ułudy
mówią o swojej chorobie. Szczerze przyznają się do strachu przed śmiercią i
zapomnieniem. Nie są heroicznymi postaciami odważnie walczącymi z
przeciwnościami losu. Przeżywają realne emocje i chyba to jest klucz , do tak
wielkiego sukcesu tej książki. Nie jest ona idealna, ma słabsze momenty, takie
jak np. pseudofilozoficzne wypowiedzi Petera von Houtena, które mnie nieco
nudziły. Po jej przeczytaniu potrafię jednak, choć w niewielkim stopniu zrozumieć
jej fenomen czytelniczy.
Gwiazd
naszych wina, to książka, która może nie wbiła mnie w fotel, nie wywróciła
mojego świta do góry nogami i nie zafundowała mi bezsennych nocy. Niewątpliwie
jednak wywarła na mnie wrażenie i zmusiła do zatrzymania się choć na chwilę. Czasami książki o umieraniu, tak naprawdę
mówią o życiu. W tym jednak wypadku, John Green zafundował nam opowieść o
miłości i o śmierci, a jak wiadomo,
takie zestawienie nie wróży nic optymistycznego…
MOJA
OCENA :
8/10 (
czyli świetna)
·
TYTUŁ
ORYGINALNY : The Fault In
Our Stars
·
WYDAWNICTWO
: Bukowy Las
·
LICZBA
STRON : 310
·
DATA
WYDANIA : 2013
· KOMU POLECAM : Książka z pewnością trafi do
nastoletnich czytelników, ale jak widać na moim przykładzie może podobać się
też i starszym. Jeśli lubicie smutne historie, to będzie dla was idealna;).
Kasia J.
Myślę, że jest to lektura idealna dla nastoletnich czytelników.
OdpowiedzUsuńW świecie komórkowych telefonów, konsol do gry, wirtualnych relacji rzadko dostrzegają to, co w życiu ma znaczenie fundamentalne: zdrowie, miłość opartą na przyjaźni, a przede wszystkim życie. To dobrze, że takie książki są rozchwytywane, bardzo kibicuję takim projektom.
Dla mnie ta opowieść jest troszkę naiwna, z racji wieku, ale wiadomo że skierowana jest do pokoleniowo innego odbiorcy.
Odbieram tę książkę bardzo podobnie jak ty:) mimo, że nie zachwyciła mnie tak w 100% to doceniam jej zbawienny wpływ na młodsze pokolenia;)
UsuńO dawna mam w planie poznać tę powieść, ale jeszcze nie miałam kiedy.
OdpowiedzUsuńGorąco ci ją polecam:) to książka, o której trzeba wyrobić sobie własną opinię.
UsuńMoim zdaniem ta książka powinna być lekturą w szkole:)
OdpowiedzUsuńZgadzam się z tobą:) Na pewno byłaby lepsza niż, chociażby takie "Jądro ciemności" ;)
UsuńUwielbiam tę książkę. Jest z gatunku tych przy, których płaczę jak dziecko♥
OdpowiedzUsuńhttp://w-krainie-slow.blogspot.com/
Ja w prawdzie nie płaczę przy książkach, ale masz rację, ta książka chwyta za serce.
UsuńCzytałam i jak dla mnie to bardzo średnia. Nie najgorsza, ale i jakoś zachwycona po jej przeczytaniu nie byłam.
OdpowiedzUsuńJa tej książki też nie uważam za cudo, które trzeba wynosić pod niebiosa;) Ale przyznasz, że jak na książkę typowo młodzieżową jest naprawdę dobra, no i mądra, co się niestety rzadko zdarza...
UsuńWe mnie ta książka wywołała wiele uczuć. Polecam wszystkim, bez względu na wiek.
OdpowiedzUsuńI ja przyłączam się do twoich słów:)
UsuńBlogsfera aż "kipi" od pozytywnych recenzji tej książki (słyszałam że pozostałe aż tak dobr nie są :)). Ja jak na razie sobie odpuszczam, bo jakos mnie do niej nie ciągnie :)
OdpowiedzUsuńNie rezygnuj z niej tylko dlatego, że wszędzie jej pełno:) warto ją przeczytać i wyrobić sobie własne zdanie:)
UsuńCieszę się, że książka przypadła ci do gustu! :D
OdpowiedzUsuńJa również się cieszę, bo wiesz jak to bywa z książkami, co do których ma się duże oczekiwania;)
UsuńTeż mi się podobała ta książka, ale film jeszcze bardziej :)
OdpowiedzUsuńTeraz mam w planach właśnie ten film:)
UsuńMam w planach książkę :)
OdpowiedzUsuńCzyli czeka cię przyjemna, ale bardzo smutna lektura...:)
UsuńJuż kupiona, przeczytam na pewno :)
OdpowiedzUsuńTo już nie muszę ci e namawiać;)) Mam nadzieję, ze ci się spodoba:)
UsuńMiałam okazję widzieć ten film i wywarł na mnie duże wrażenie. Z pewnością zapamiętam go na długo. Pamiętam nawet, że po obejrzeniu filmu pomyślałam sobie, że z tą historią powinna zapoznać się współczesna młodzież.
OdpowiedzUsuńJeżeli tylko będę miała okazję to z książką również się zapoznam.
Ja też mam chęć na ten film:) I uważam, tak jak, tu pisała Beti G., ta książka powinna być lekturą szkolną:)
UsuńMoje zdanie znasz,lubię tę książkę i podobnie jak Beti,uważam ze najlepiej dotrze ona do młodych ludzi ☺
OdpowiedzUsuńZdecydowanie się z tobą zgadzam:)
UsuńBardzo mi się podobała. Ale muszę się zgodzić z dziewczynami, że najlepiej dotrze jednak do młodzieży :). Mimo to, miło ją wspominam.
OdpowiedzUsuńJa również, chociaż młodzieżą już nie jestem;) książka ma jednak potencjał:)
Usuń