Niebo na własność
należy do specyficznego rodzaju książek. Od samego początku wiadomo w nich, co
mniej więcej się wydarzy, i że nie będzie to nic przyjemnego… Sięgając po tę książkę zdawałam
sobie sprawę, że będzie smutna, wzruszająca i chwytająca za serce, bałam się
tylko przesadnego sentymentalizmu. Autor mnie jednak mile zaskoczył i Niebo na własność okazało się lekturą
wielopoziomową, skupiającą się na wielu aspektach miłości, rodzicielstwa i
relacji międzyludzkich.
Luke Allnutt w swej książce
oddaje głos dla Roba. To właśnie z jego perspektywy obserwujemy całą historię –
to jak poznał Annę, jak się w niej zakochał, jak wyglądało ich wspólne życie,
najpierw we dwoje, a później także z ich synkiem Jackiem. Razem z nim poznajemy druzgocącą
diagnozę i z przerażeniem obserwujemy, jak radosny, pełen życia chłopiec
zmienia się w śmiertelnie chore dziecko. Walczyć, czy pozwolić godnie umrzeć?
Wspierać się, czy zamknąć się w okopie swej samotności? Jak żyć, gdy świat,
który znamy rozsypuje się w pył? To tylko niektóre pytania, na które będą
musieli odpowiedzieć sobie bohaterowie, a żadna z tych odpowiedzi nie będzie
prosta i oczywista.
Ogromnie się cieszę, że autor nie
zdecydował się na zastosowanie przesadnie wzruszających, przesyconych tanim sentymentalizmem scen. Tutaj wszystko jest bardzo
wyważone, momentami niemal surowe, a mimo wszystko cała historia nie tylko
wzrusza, ale powoduje też pewnego rodzaju
niepokój, taki dyskomfort, który ukoić może happy end, którego się jednak nie
spodziewamy. To trochę jak antyczne katharsis, takie oczyszczenie myśli, przez
współodczuwanie bólu i cierpienia bohaterów. Po przeczytaniu Nieba na własność wracamy do swojego
realnego, zapewne niedoskonałego świata, nieco odmienieni. Wyraźniej
dostrzegamy małe przyjemności i szczęście, które mamy. I to jest właśnie siła
tej książki – nie samo wzruszenie i łzy nad niesprawiedliwym losem, ale ten
moment gdy na chwilę się zatrzymujemy i doceniamy, to co mamy.
MOJA OCENA: 7/10
WYDAWNICTWO:
Otwarte
DATA WYDANIA: 16 lipca 2018r.
LICZBA STRON: 400
TYTUŁ ORYGINALNY: We Own the Sky
Pozdrawiam
Kasia J.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jestem niezmiernie wdzięczna, że zechcieliście tu zajrzeć i zostawić po sobie komentarz:)