Kiran Millwood Hargrave
oczarowała mnie swoim stylem i wyobraźnią już gdy czytałam Dziewczynkę z atramentu i gwiazd. Wtedy jednak miałam wrażenie, że to historia
napisana raczej z myślą o młodszym czytelniku. Wyspa na końcu świata, chociaż utrzymana w magicznej, baśniowej
konwencji, niesie ze sobą o wiele „doroślejsze” emocje. Są sceny, które nawet
dla mnie stanowiły emocjonalne wyzwanie, ale to tylko świadczy o pięknie i
wysokim poziomie literackim tej książki. Zdecydowanie czuć, że warsztat Kiran
Millwood Hargrave rozwija się w dobrą
stronę.
Wyspa na końcu
świata, to opowieść o dwunastoletniej
Amihan. Razem z chorą mamą mieszka ona na Culion – wyspie, gdzie zsyłani są
zarażeni trądem.
Amihan nie zna innego życia – chodzi do szkoły, pomaga w domu, otoczona jest
miłością matki, razem z nią sieje kwiaty, by zwabić na wyspę motyle. Jednak ta
swoista sielanka kończy się z chwilą, gdy na Culion przybywa pan Zamora –
wysłannik filipińskiego rządu. Dzieli on społeczeństwo wyspy na czystych i
trędowatych, wyznacza strefy dla jednych i drugich, a zdrowe dzieci przenosi do
sierocińca na innej wyspie. Tam właśnie trafia Amihan. Szykanowana przez pana Zamorę,
nieakceptowana przez inne dzieci, nie zostaje jednak sama. Zyskuje oddanych
przyjaciół w postaci Mari i kilkuletniego Kidlata. Wierni kompani nie opuszczą
jej nawet wtedy, gdy Amihan podejmuje ryzykowną decyzję i postanawia wrócić do
umierającej matki.
Książka Kiran Millwood Hargrave,
to istna burza emocji. Losy Amihan i jej przyjaciół wciągają bardzo mocno i
niezwykle angażują uczuciowo.
To co ich spotyka ze strony pana Zamory wywołuje lawinę złości, ogromne
poczucie niesprawiedliwości i krzywdy. Jednak autorka zadbała, by negatywne
emocje nie przysłoniły tych dobrych. Tak jak w każdej baśni zło zostaje
pokonane, a końcowe sceny wcale nie pałają rządzą zemsty za doznane krzywdy.
Wybaczenie przynosi ukojenie, a przyjaźń jest w stanie pokonać nie tylko
wielkie morze, ale też nieubłaganie płynący czas.
MOJA OCENA: 10 /10
WYDAWNICTWO: Wydawnictwo Literackie
DATA WYDANIA: 15 lipca 2020r.
LICZBA
STRON: 289
TYTUŁ
ORYGINALNY: The Island at
the End of Everything
TŁUMACZENIE:
Maria Jaszczurowska
Pozdrawiam
Kasia
J.
Jakie śliczne motylki. ;) Wypisz-wymaluj, jak te na okładce książki. ;)
OdpowiedzUsuńLekturę rozważam. Przyciąga mnie zwłaszcza fakt, że choć tutaj mamy powieść, to wyspa, o której w niej mowa jednak istnieje... :)