Są takie książki, które już od
pierwszych stron wprowadzają we mnie ogromny spokój. Wynika on z tego, że wiem,
po prostu to czuję, że to będzie świetna lektura, że polubię bohaterów, wczuję
się w ich historię i będę im kibicować z całego serca. Tak właśnie było z książką Abby
Jimenez, która sprawiła, że się śmiałam, wzruszałam i dosłownie nie mogłam się
oderwać od czytania. Można by powiedzieć, że to zwykły romans, ale tematy które
porusza i niezwykle wiarygodne postacie sprawiają, że staje się ponad
przeciętny.
Kristen od lat ma problemy ze
zdrowiem. Od nastoletnich czasów boryka się z niezwykle obfitymi i bolesnymi
miesiączkami, które dosłownie dezorganizują jej życie. Wspiera ją w tym wszystkim
jedynie przyjaciółka Sloan, bo jej ukochany przebywa w armii na zagranicznym
kontrakcie. Po
jego powrocie Kristen chce poddać się radykalnej operacji, która ukróci źródło
jej cierpienia, ale też sprawi, że już nigdy nie będzie mogła mieć dzieci. W
między czasie pomaga Sloan w przygotowaniach do ślubu i poznaje drużbę pana
młodego – przystojnego strażaka Josha. Coś iskrzy między nimi już od początku,
ale Kristen, po pierwsze stara się być wierna swojemu chłopakowi, a po drugie,
wie, że Josh marzy o wielkiej rodzinie, a tego nigdy nie będzie w stanie mu
dać. Czy układ, by ta dwójka została jedynie przyjaciółmi się sprawdzi? I czym
tak naprawdę jest prawdziwe uczucie w obliczu tragedii?
Abby Jimenez totalnie mnie
zaskoczyła. Nie spodziewałam się po tej książce aż tak wnikliwego i mądrego
przesłania. Tutaj nie ma ani grama sztuczności, wszystko jest tak autentyczne,
że ma się wrażenie, że podobna historia mogłaby wydarzyć się naprawdę. Uwielbiam bohaterów tej książki –
tych głównych, ale też drugoplanowych. Wszyscy są wykreowani niezwykle wiarygodnie
i z wielkim wyczuciem. Kristen nie jest papierowa, przypomina zwykłą kobietę –
ma problemy ze zdrowiem, jest nieco neurotyczna, ale też pewna siebie i niezbyt
wstydliwa. To tylko przyjaciel, to książka
która podbiła moje serce. Jest pełna
autentycznych emocji, dostarcza mnóstwa wzruszeń, ale i uśmiechu. No i ten Josh
– jak można go nie kochać? ;)
MOJA OCENA: 9 /10
WYDAWNICTWO: Muza
DATA WYDANIA: 15 lipca 2020r.
LICZBA STRON: 480
TYTUŁ ORYGINALNY: The
Friend Zone
TŁUMACZENIE: Paweł Wolak
Pozdrawiam
Kasia
J.
Już wkrótce zabieram się za lekturę tej książki. 😊
OdpowiedzUsuńZaskoczyłaś mnie pisząc o głębokim przesłaniu książki. Jak o niej czytałam wydawało mi się, że to takie czytadło jakich wiele. Po samym zarysie fabuły raczej bym się większego przesłania nie spodziewała... Choć problem zdrowotny, z którym boryka się główna bohaterka, niewątpliwie zwraca uwagę.
OdpowiedzUsuńMuszę ci powiedzieć, że jestem zaskoczona tą recenzją. Podobnie jak poprzedniczka spodziewałam się po okładce i fabule lekkiego czytadła a tu proszę zapowiada się super lektura. Dopisuję do listy.
OdpowiedzUsuń