Są takie książki, które podnoszą
na duchu, wprowadzają w dobry nastrój i w trakcie ich czytania, wręcz czuć
powiew optymizmu. Ale w przypadku Szeptów
z wyspy samotności jest całkiem inaczej… To opowieść przesiąknięta smutkiem i nostalgią.
Bohaterowie, chociaż wchodzą w relacje z innymi, są sami i tacy pozostają aż do
końca. To trudna książka, z głęboko ukrytym przekazem, osnuta na historii,
którą układami z mozołem, niczym porozrzucane puzzle.
Szepty z wyspy
samotności, to książka ukazująca trzy
perspektywy. Tę współczesną reprezentuje Mirek – wykładowca filologii
klasycznej. Po
siedemnastu latach odwiedza go była dziewczyna i proponuje powrót na Kretę, by
tam Mirek zajął się przestudiowaniem pamiętnika osoby, która żyła przed laty na
Spinalondze – greckiej wyspie zamienionej w izolatorium dla osób chorych na
trąd. Mężczyzna będzie musiał nie tylko odszyfrować historię Thimiosa, ale i
odkryć jej powiązania z tajemnicą Agi. To właśnie z dziennika Thimiosa dowiadujemy
się, jak wyglądało życie na wyspie, kto tam trafiał i jak kończył. Thimios
przeprowadził też własne śledztwo na temat jednej z nowych mieszkanek
Spinalongi, która zaraz po przybyciu popełniła samobójstwo. Trzecią perspektywę
poznajemy dzięki zapiskom Talosa Samarasa – początkowo chłopca, a później już
mężczyzny, odizolowanego od świata, wychowanego w atmosferze tajemnicy i
niedopowiedzeń. Na początku jego wspomnienia wydają się ni jak nie pasować do
reszty historii. Jednak w mirę rozwoju opowieści, poznajemy kolejne elementy,
które coraz ściślej wiążą go z innymi bohaterami.
Książka Magdy Kndler, to opowieść
wymagająca od czytelnika dużego zaangażowania. Otrzymujemy na początku pozornie
pozbawione emocji i niepasujące do siebie kawałki, by poskładać je w większą
całość, w historię smutku, samotności i niezrozumienia. Autorka niczego nam nie ułatwia,
sami musimy przebrnąć przez morze niedopowiedzeń, niewypowiedzianych tajemnic i
pourywanych rozmów. A gdy już się nam uda, złożyć tę układankę, wcale nie
dostaniemy nagrody, katharsis nie następuje i nie doznajemy oczyszczenia.
Smutek i nostalgia towarzyszą nam, tak jak bohaterom książki, do samego końca. Czy
lubię tę historię – nie wiem, ale z pewnością utkwiła mi ona w pamięci.
MOJA OCENA: 7 /10
WYDAWNICTWO: Mando
DATA WYDANIA: 6 maja
2020r.
LICZBA STRON: 320
Pozdrawiam
Kasia
J.
Bardzo chodzi ze mną ta książka. Mam nadzieję, że będę mogła ją przeczytać. 😊
OdpowiedzUsuńNie spodziewałam się po tej autorce tak głębokiego przekazu. Może sięgnę po ten tytuł.
OdpowiedzUsuńPonieważ podchodzę do prozy współczesnych polskich autorów z dużą rezerwą, nie znam jeszcze twórczości Knedler. Często jednak czytam recenzje jej książek na różnych blogach i powoli chyba się do niej przekonuję. Być może doczeka się szansy ode mnie. ;)
OdpowiedzUsuń