Na współczesnym rynku wydawniczym,
głównie tym światowym, ale powoli także i w Polsce, da się zauważyć nowy trend.
Modny staje się temat amiszów i autorzy coraz częściej właśnie wśród tej
społeczności umieszczają akcje swoich książek. Tematyka i gatunki są przeróżne,
od wartościowych obyczajówek, skupiających się na życiu w zgodzie z naturą, w
odcięciu od cywilizacji, aż po powieści postapokaliptyczne, pełne zombi i
innych atrakcji. Po przeczytaniu Syna
pszczelarza jestem w stanie zrozumieć dlaczego ten trend podbija serca
czytelników. Prostota życia, przejrzystość zasad i zamiarów w połączeniu z
bliskością natury daje niezwykle wyciszającą i pokrzepiającą mieszankę.
Debora, główna bohaterka książki
Kelly Irvin, wraz z matką i rodzeństwem przybywa do nowej gminy amiszów, na
południu Teksasu. To miejsce spalone słońcem, przesiąknięte szarością, upałem i
kurzem.
Dziewczyna będzie musiała nie tylko przyzwyczaić się do nowych warunków, ale
także poradzić sobie z tęsknotą za domem i przyjaciółmi. Gdy poznaje bliżej
syna tamtejszego pszczelarza w jej sercu zaczyna kiełkować nowa nadzieja. Choć
tak bardzo się od siebie różnią, odkrywają, że jednak coś ich łączy, i to coś
naprawdę pięknego.
Książka Kelly Irvin przepełniona
jest spokojem. Mimo faktu, że w życiu bohaterów wydarzają się mniejsze lub większe tragedie ten spokój jest
stale obecny.
Wynika on zapewne z mocy zasad, których trzymają się amisze, z ich totalnego
zaufania w opatrzność Bożą. Postacie stworzone przez autorkę nie są jednak
pustymi marionetkami – mają uczucia, narasta w nich gniew i bunt. Jednak we
wszystkim potrafią dostrzec pozytywną myśl i plan Boga, który ich nie opuści. Syn pszczelarza był dla mnie nie tylko
poznaniem ze społecznością amiszów, ale również niezwykłą opowieścią o miłości,
przyjaźni i zaufaniu. Jestem bardzo ciekawa, jak w kolejnym tomie potoczą się
losy bohaterów.
MOJA OCENA: 9/10
WYDAWNICTWO: Prószyński i S-ka
DATA WYDANIA: 21 stycznia
2020r.
LICZBA STRON: 374
TYTUŁ ORYGINALNY: The
Beekeeper’s Son
TŁUMACZENIE: Magdalena Moltzan-Małkowska
Pozdrawiam
Kasia
J.
Naprawdę bardzo chciałabym mieć możliwość poznania tej historii. 😊
OdpowiedzUsuń