Współpraca recenzencka

sobota, 22 września 2018

BURKA W NEPALU NAZYWA SIĘ SARI, Edyta Stępczak



Człowiek uczy się całe życie i ta książka jest dla mnie świetnym przykładem tego powiedzenia. Niby wiedziałam, że równość płci istnieje tylko w teorii, a czasy w których kobiety nie będą dyskryminowane tylko ze względu na swoją płeć, są równie realne, jak utopijna rzeczywistość. Przyznaję jednak, że chyba trochę uległam stereotypowemu myśleniu, bo wydawało mi się, że takie brutalne łamanie praw kobiet, znęcanie się nad nimi, ograniczanie i wykorzystywanie występuje głównie w kulturach muzułmańskich. Edyta Stępczak w swoim reportażu pokazała mi jednak, że piękny, nasycony kolorami świat Bollywoodu skrywa w sobie również szpetną twarz…

Edyta Stępczak spędziła w Nepalu ponad pięć lat. Miała okazję wniknąć w ten kraj, w jego kulturę i mentalność, poznała wiele kobiet, których losy przerażają nas – Europejczyków. Nepal to kraj na wskroś patriarchalny, to mężczyźni mają władzę nad każdą sferą życia kobiety. One mają być tylko potulne, oddane mężowy, mają służyć teściom i rodzić dzieci, dużo dzieci, najlepiej tylko chłopców… Nie muszą w prawdzie zakrywać głowy burką, coraz częściej nie muszą też płonąć na stosie razem ze zmarłym mężem, ale nie mają wpływu na nic, co dzieje się w ich życiu. Stawia im się wymagania, a jeśli im nie sprostają, są szykanowane, brutalnie oszpecane, oskarżane o czary, a nawet zabijane. Mężczyźnie wszystko uchodzi na sucho, a kobieta cierpi, nawet za nie swoje winy. 

 Haniebne zachowanie mężczyzny nie przynosi kobiecie ujmy. W powszechnej ocenie jej wartość jest jednak na tyle niska, że mężczyzna żadnym czynem nie może się zniżyć do jej poziomu, a tym samym nie jest w stanie ugodzić w jej honor. [1]

Autorka reportażu nie skupia się jedynie na przekazaniu informacji o tragicznych losach nepalskich kobiet. Ukazuje też, że coś w tym społeczeństwie się zmienia, że kobiety stają się bardziej świadome i zaczynają walczyć o własne prawa. Są nadal rozdarte pomiędzy zakorzenioną w nich tradycją, sposobem myślenia wpajanym im od urodzenia, a własnymi aspiracjami, by godnie żyć. Coraz częściej kobiety w Nepalu są jednak wykształcone, a to właśnie wiedza otwiera oczy i pozwala spojrzeć na świat w zdroworozsądkowy sposób, pozbawiony mentalnych ograniczeń. To nie będzie łatwa walka, mężczyźni tak łatwo nie oddadzą swej władzy, tym bardziej, że stosowany przez nich sposób myślenia jest głęboko zakorzeniony nie tylko w kulturze, ale też w religii. Coś jednak zmienia się powoli w nepalskim społeczeństwie i może kiedyś Napal zamieni się w tą mityczną krainę szczęśliwości, za jaką jest powszechnie uważany. 


Nie będę ukrywać, że książka Edyty Stępczak wywarła na mnie ogromne wrażenie. Poza tematem, który głęboko mnie poruszył, przez co lekturę musiałam sobie dawkować w kawałkach, jestem zachwycona stylem autorki. Nie lubię w reportażach takiego słownego lania wody i nabijania tekstu ogólnikami. Tutaj zdecydowanie tego nie znajdziecie. Każde zdanie jest przemyślane, może stanowić odrębny cytat, bo tak bardzo jest soczyste od treści. Widać tu też ogromną dbałość o szczegóły, świetny research podparty bibliografią i szacunek do bohaterek, z którymi miała możliwość rozmawiać autorka. Burka w Nepalu nazywa się sari nie jest może łatwą i lekką lekturą, ale zdecydowanie warto naruszyć swoją strefę komfortu i sięgnąć po ten reportaż. 

Najgorszą karą dla mężczyzny w Nepalu byłaby zamiana ról, doświadczenie choćby przez jeden dzień, co oznacza być kobietą.[2]
 
MOJA OCENA:  9/10

WYDAWNICTWO: Znak Literanova
DATA  WYDANIA: 17 września 2018r.
LICZBA STRON: 384

Pozdrawiam
Kasia J.





1 Stępczak E., Burka w Nepalu nazywa się sari, s. 75.
2 Ibidem, s.385.

1 komentarz:

Jestem niezmiernie wdzięczna, że zechcieliście tu zajrzeć i zostawić po sobie komentarz:)