Lubię dzięki książkom odkrywać
nowe miejsca, poznawać nieznane dotąd kraje, ogromne metropolie, ale też małe,
urokliwe miasteczka. Ostatnio doszłam jednak do wniosku, że jeszcze bardziej
przyjemnie jest, gdy akcja książki rozgrywa się w miejscu, które dobrze znam,
wśród uliczek, które przemierzałam już nie raz. To niesamowite uczucie zapewniła
mi Dorota Gąsiorowska w swojej najnowszej książce, zabierając mnie na cudowną,
nostalgiczną wycieczkę do Kazimierza Dolnego nad Wisłą. :)
Bianka, główna bohaterka Melodii zapominanych miłości, jest
skrzypaczką. Na co dzień pracuje w szkole muzycznej, jednak, gdy na jej małą
rodzinę spadają nieszczęścia i zaczyna brakować pieniędzy, kobieta postanawia
przyjąć dość kontrowersyjną propozycję pracy. Na skutek tej decyzji, Bianka na
dwa miesiące przenosi się do mrocznej willi w Kazimierzu Dolnym, a jej
obowiązki są bliżej nieokreślone. Wiemy tylko, że dotyczą muzyki i pewnego
niewidomego młodzieńca. Do Kazimierza Bianka zabiera ze sobą owiane rodzinną
tajemnicą skrzypce swojej babki Walentyny, dzięki którym odkryje przeszłość o swojej rodzinie i
uwrażliwi jedno zgorzkniałe serce.
Najnowsza powieść Doroty
Gąsiorowskiej to pełna ciepła i mądrości historia, która pokazuje, jak decyzje
naszych przodków wpływają na kolejne pokolenia. Autorka wykreowała niezwykle
wyrazistych bohaterów, którzy nie są
szablonowi. Mistrzostwem jest dla mnie postać Serafiny, która niesamowicie
przypomina mi babcię mojego narzeczonego. ;) Wątek miłosny, choć jest tu obecny
dość silnie, to jednak nie dominuje nad całością. Początkowo akcja skupia się
głównie na tajemnicach z przeszłości, a wątek romantyczny rozwija się niemal
niezauważalnie, by wybuchnąć swym czarem w finale powieści.
Niewątpliwie, jednym z bohaterów
staje się tu Kazimierz Dolny i jego okolice. To urokliwe miasteczko
przemierzamy wraz z Bianką, odkrywamy
jego czar i dajemy się porwać tej niesamowitej atmosferze plątaniny przeszłości
i współczesności.
Zapach ziół, drożdżowe koguty, zamek,
magiczne uliczki, legendy o królu Kazimierzu Wielkim i wolno sunąca Wisła – to
wszystko tworzy niepowtarzalny klimat tego miasteczka, który idealnie oddała
Dorota Gąsiorowska.
Każdy, kto choć raz był w
Kazimierzu Dolnym chce tam jeszcze wrócić. I tak samo jest Melodią zapomnianych miłości, powieści pełnej ciepła, mądrości i
mrocznych tajemnic z przeszłości.
MOJA
OCENA: 8/10
WYDAWNICTWO: Znak Między Słowami
ROK WYDANIA: 2017
LICZBA STRON: 463
Pozdrawiam
Kasia J.
Mam ją już na półce i nie mogę się doczekać lektury bo znam inne książki autorki i zawsze mnie zachwyca :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Jestem pewna, że ci się spodoba. :)
UsuńMilej lektury:)
Takie książki bardzo lubię :)
OdpowiedzUsuńPolecam serdecznie :)
UsuńDostałam w prezencie urodzinowym jedną z książek tej autorki, jednak bardzo się jej obawiam z racji tego, że nie lubię obyczajówek. Jednakże Twoja recenzja jest bardzo pozytywna i chyba jesienią się przełamię :)
OdpowiedzUsuńAkcja książek Doroty Gąsiorowskiej zwykle posuwa się dość powoli, ale jest w nich coś takiego, że chce się czytać i czytać. :) Mam nadzieję, że ci się spodoba. :)
UsuńZdecydowanie zapisuję na listę do przeczytania :)
OdpowiedzUsuńSpodoba ci się :) jestem tego niemal pewna ;)
UsuńOstatnia książka autorki, czyli "Primabalerina" mnie trochę zawiodła, więc trochę się obawiam tej...
OdpowiedzUsuńNie czytałam Primabaleriny, ale tą naprawdę szczerze polecam. :)
Usuń