Współpraca recenzencka

środa, 8 czerwca 2016

ŻYWE TRUPY. PRAWDZIWA HISTORIA ZOMBI, Adam Węgłowski



Zawsze byłam większą fanką wampirów niż zombi. To wampiry, choć śmiertelnie niebezpieczne są bardziej eleganckie, charyzmatyczne, takie ludzkie, a przynajmniej tak kreuje je świat popkultury w ostatniej dekadzie. Zombi natomiast nieustająco przerażają – są obrzydliwe, nieprzewidywalne i niemal zwierzęce. Ostatnie lata pokazały, że mają jednak niezmierzone rzesze swoich fanów, a filmy i książki, w których się pojawiają odnoszą wielkie sukcesy. 

Adam Węgłowski zaintrygował mnie już podtytułem swojej książki. No bo jak coś, co według mnie jest jedynie wytworem ludzkiej wyobraźni może być prawdziwe? Okazało się jednak, że o zombi można pisać naprawdę rzetelnie, powołując się na dziesiątki źródeł i dokumentując swoje badania. Byłam naprawdę niezmiernie usatysfakcjonowana podejściem do tematu, czasami z przymrużeniem oka, ale generalnie bardzo poważnie. 



Historia żywych trupów ukazana jest tutaj w bardzo szerokim kontekście. Adam Węgłowski odwołuje się aż do początków wierzeń w protoplastów zombi, które umiejscawia na Haiti. Nie ogranicza się jednak tylko do tego. Próbuje dociec pochodzenia słowa „zombi”, ukazuje jak w różnych epokach postrzegany był powrót zza światów. Dowiadujemy się także jaki udział w tworzeniu wierzeń w żywe trupy miał naród polski. Dla mnie niezwykle ciekawe były fragmenty ukazujące historię kinematografii związanej z zombi.  Okazało się, że wiele z tych filmów znam i do tego lubię. :) A myślałam, że nie jestem fanką zombi. ;)



MOJA OCENA: 7/10


·         WYDAWNICTWO: Znak
·         ROK WYDANIA: 2016
·         LICZBA STRON: 268
·       KOMU POLECAM:  Wielbicielom serialu The Walking Dead oraz wszystkim tym, których ciekawi, czy zombi naprawdę istnieją. ;) 


Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu Znak.

*źródło zdjęć - Internet

Kasia J.

4 komentarze:

  1. Zombie sprawdzają się i na ekranie i w książkach :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale przerażająca okładka ojej! Jak z horroru!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To pewnie chwyt marketingowy, bo książka nie jest tak przerażająca jak okładka. ;) No może momentami. ;)

      Usuń

Jestem niezmiernie wdzięczna, że zechcieliście tu zajrzeć i zostawić po sobie komentarz:)