Chciało
by się rzec „nadeszła wielkopomna chwila”. ;) Zdarzyło się bowiem coś, o co
zabiegałam od początku powstania bloga, a na co już powoli zaczęłam tracić
nadzieję – moja młodsza siostra napisała swoją pierwszą w życiu recenzję. :) I
mało tego, pozwoliła mi ją opublikować. ;) Zapraszam Was więc do lektury i
koniecznie dajcie znać w komentarzach, jak się Wam podoba moja nowa „recenzentka”.
;) Może jeszcze kiedyś uda mi się ją namówić, na to by napisała o książkach
kilka słów. :)
Nigdy nie myślałam, że zacznę pisać
recenzje, bo nie czułam, że umiałabym to zrobić. Moje opinie opierały się
zazwyczaj na kilku epitetach, nie wiedziałam jak mogłabym wyrazić słowami to,
co czuję. Po przeczytaniu Gusa poczułam, że muszę się z Wami tym wszystkim
podzielić.
Jest to druga część bestsellerowej
powieści Promyczek Kim Holden. Długo
zwlekałam z przeczytaniem tej książki, bo nie chciałam przechodzić przez to
jeszcze raz, kiedy Promyczek wstrząsnął
mną tak, ze przez kilka dni dalej to wszystko przeżywałam. Kim udowodniła
jednak, że nie mam się czego obawiać i druga część opowieści może być równie
cudowna, choć nie mniej trudna.
Tytułowy bohater - Gus - doświadcza
tak ogromnego bólu i pustki, że od pierwszych stron dzielimy z nim te ciężkie
chwile. Duża część książki to właśnie jego walka z każdym kolejnym dniem. Bo
jak można cieszyć się z małych rzeczy, czując tak wielką rozpacz? Jak
koncertować, tworzyć i szaleć z radości na koncertach ze światowej sławy
zespołem? Jak funkcjonować, kiedy pustka po stracie najważniejszej osoby w
życiu wypełnia Twoje serce? W tamtej chwili to nie był Gus - szczęśliwy,
zabawny i roześmiany chłopak, ale Gustov - gwiazda rocka, która się wypaliła, i
która topi smutki w alkoholu.
W tamtym okresie chłopak nie widział
sensu życia, nie mógł się odnaleźć, mimo że miał wokół siebie wielu
wspierających go ludzi. Zmiana w jego zachowaniu nastąpiła stopniowo. Najpierw
jego spokój zburzyła irytująca asystentka, a powrót do rodzinnego domu skłonił
do rozmyślań. "Niecierpliwa", bo taką ksywkę dostała dziewczyna,
coraz bardziej przyczyniała się do jego uśmiechu, mimo że sama zmagała się z
wieloma problemami. Oboje musieli poradzić sobie ze stratą i zapanować nad
swoim życiem.
"Jak powiedziała
mama, chodzi o właściwy czas Oboje byliśmy na dnie. Cierpieliśmy. Płakaliśmy.
Ale uleczyliśmy się nawzajem, nawet nie zdając sobie z tego sprawy."
Kim Holden stworzyła opowieść o
ludziach przepełnionych bólem, cierpiących z powodu pustki po ogromnej stracie,
ale też o tym jak kilka decyzji, kilka ważnych osób w życiu, może zmienić te
uczucia w spokój i nadzieję. To pamiętnik o odnajdywaniu siebie, miłości,
przeżywaniu życia całym sobą i tworzeniu legendy.
"Jeśli postarasz
się wystarczająco mocno, każdy dzień może być legendarny. Każdy dzień to
okazja, by tworzyć legendę. Kluczem jest włożony w to wysiłek. Promyczek się
starała. Każdego pieprzonego dnia podejmowała ten trud. Wszyscy powinniśmy to
robić."
MOJA OCENA (Natalia): 9/10
WYDAWNICTWO:
FILIA
TOM: II
ROK WYDANIA:
2016
LICZBA STRON:
500
Pozdrawiam
Kasia J.
Fajna recenzja, rzeczowa :) Mam w planach kontynuację "Promyczka".
OdpowiedzUsuńPodoba mi się recenzja :) Książkę z chęcią bym przeczytała :)
OdpowiedzUsuńŚwietna, jak na pierwszą recenzję tej młodej damy. Nie da się ukryć że zachęca do przeczytania, chciałbym przeczytać także recenzję wspomnianego 'Promyczka'. Może wtedy skusiłbym się na poświęcenie czasu dla tych książek. Ciekawi mnie czy wspomniana 'Moja nowa recenzentka' skusi się na kontynuację swojej przygody ? Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńPierwsze koty za płoty. Bardzo dobra recenzja i mam nadzieję, że będzie ich więcej ;) Razem z siostrą możecie stworzyć fajny duet :)
OdpowiedzUsuńA co do książki, mam ją w planach, gdyż ,,Promyczek'' bardzo mi się spodobał.