Kilka lat temu bardzo często sięgałam po książki typu New Adults. Z biegiem czasu moja miłość do tego gatunku nieco przygasła i z dużą dozą ostrożności podeszłam do Some mistakes were made. Jak się okazało, całkiem niepotrzebnie, bo chociaż nie jestem już modelowym odbiorcą tego typu literatury, to całkiem dobrze się przy niej bawiłam. Chociaż "zabawa" w tym wypadku nie oznacza lekkości tematy. Kristin Dwyer zawarła w swojej powieści wiele trudnych tematów i skomplikowanych emocji, a swoim stylem i sposobem budowania historii przypominała mi książki Colleen Hoover. W przypadku debiutu, to chyba największy komplement.
Ellis, główna bohaterka książki, wywodzi się z dosyć problematycznego środowiska. Jej matka jest praktycznie nieobecna w jej życiu, a jeśli już, to tylko po to by jeszcze bardziej w nim namieszać. Ojciec, uzależniony od narkotyków i trudnej miłości do jej matki, co chwilę ląduje w więzieniu. Ostoją w życiu Ellis staje się dom Albreyów - jej przyjaciel Easton, jego bracia i rodzice. Praktycznie, to oni ją wychowują i to ich traktuje jak rodzinę. Jednak w pewnym momencie sprawy się komplikują i do głosu dochodzi przeszłość dziewczyny. W ramach ochrony, zostaje wysłana na rok do Kalifornii i całkowicie odcina się od ludzi, których kocha. Powrót okazuje się bardzo bolesny, a wszystkie niedokończone sprawy przybierają jeszcze na sile.
Od samego początku książki autorka serwuje nam tajemnicę. Nie wiemy, co wydarzyło się pomiędzy Ellis i Eastonem, co sprawiło, że dziewczyna została odcięta od rodziny, którą traktowała jak swoją. Powoli, krok po kroku, odkrywamy elementy układanki, coraz bardziej zbliżając się do bolesnego finału. Emocje pomiędzy bohaterami są na tyle niestandardowe i skomplikowane, że chociaż były totalnie odmienne od mojego życia, byłam w stanie w nie uwierzyć. I co więcej, poczuć je na tyle, że ciężko było odłożyć książkę, przed rozwiązaniem całej zagadki.
MOJA OCENA : 8/10
WYDAWNICTWO: Chill Books / Znak
TŁUMACZENIE: Ewa Ratajczyk
DATA WYDANIA: 8 lipca 2022r.
LICZBA STRON: 384
pozdrawiam
Kasia J.
Chętnie postaram się znaleźć odpowiedź na rozwiązanie tej tajemnicy.
OdpowiedzUsuńJuż trochę o niej słyszałam i jestem ciekawa ;)
OdpowiedzUsuń