Potrzeba mi ostatnio pozytywnych emocji i opowieści z happy endem. Takich które oderwą mnie od przytłaczającej rzeczywistości i dostarczą wielu przyjemnych wrażeń. Właśnie tego typu historią jest najnowsza powieść Ilony Gołębiewskiej – nieco inna niż te, do których przyzwyczaiła swoje czytelniczki autorka, ale jednak nadal pełna jakiegoś wewnętrznego ciepła, które wlewa się w nasze serca w trakcie czytania.
Tym razem bohaterowie Ilony Gołębiewskiej są nieco młodsi niż zazwyczaj, można by rzec, tacy z gatunku new adults. Janek jest odnoszącym sukcesy koszykarzem, przed którym zagraniczna kariera stoi otworem. Ma zakochaną w nim dziewczynę, dom, oddanych rodziców i świetne perspektywy na przyszłość. Wiktoria nie może mówić o takim szczęściu w życiu jak Janek. W prawdzie pracuje w świetnie prosperującej firmie ojca, ale wewnętrzne kłopoty w jej rodzinie niszczą ją od środka. Ma wrażenie, że się dusi na tym stanowisku i w związku ze starszym od siebie dyrektorem firmy. Gdy na przypadkowej imprezie w klubie poznaje przystojnego koszykarza nic jeszcze nie wskazuje, że los ma dla nich wiele niespodzianek i że połączą ich nie tylko wspólne pragnienia. Życie Janka w jednej chwili rozpada się w gruzy, a to potężne tsunami dosięgnie też Wiktorię. Czy uda im się zbudować coś na tych zgliszczach?
Szczerze mówiąc początek tej historii mnie nieźle wystraszył. Było trochę nudno, przewidywalnie i schematycznie. Już się bałam, że to opowieść, którą szybko się czyta, ale równie szybko zapomina. Jednak kunszt i serce Ilony Gołębiewskiej dały o sobie znać i w rezultacie historia potoczyła się w kierunku, którego się nie spodziewałam. To nadal jest romans w typie new adults, ale jednak pewne rozwiązania fabularne nadają mu kolejnych warstw, a co za tym idzie pogłębiają książkę i nadają jej większego znaczenia. Gdy myślę o historii Janka i Wiktorii, to się uśmiecham i robi mi się ciepło na sercu, i jestem pewna, że to jest właśnie największa siła tej powieści, jak i wszystkich książek Ilony Gołębiewskiej.
MOJA OCENA: 7 /10
WYDAWNICTWO: Muza
DATA WYDANIA: 21 października 2020r.
LICZBA STRON: 480
Pozdrawiam
Kasia
Książka faktycznie wydaje się ciekawa. Muszę sobie zanotować tytuł.
OdpowiedzUsuńNa pewno będą czytała tę książkę za jakiś czas.
OdpowiedzUsuń